Nienawiść międzyludzka

Filozofia społeczna, psychologia społeczna, etyka, antropologia kulturowa
yoanna
**
Posty: 17
Rejestracja: pn gru 17, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Tarnów

Post autor: yoanna »

Nie zgadzam się.Mogę być dobrym człowiekiem i mogę nienawidzić jednego człowieka.Nie mówię tutaj o całej ludzkości,tylko o jednym konretnym człowieku.Nie popadajmy w skrajności...
Wybacz, teraz ja nie zgodzę sie z Tobą.
Nie mów mi proszę, że będąc "dobrym człowiekiem" możesz życzyć komuś śmierci, choroby.Nie wgłębiając się w doktryny religijne, moim zdaniem jest to nielogiczne.
Wydaje mi się,że sugerujesz się moim avatarem ;) to po pierwsze, a po drugie napisałam już, nie popadajmy w skrajności.Nie życzę nikomu śmierci ani choroby.Po prostu nienawidzę.Zwyzywam od najgorszych, ale nie życzę nikomu źle.
czarny55
**
Posty: 10
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 1:00 am
Lokalizacja: Globalna wioska, zachodnia Polska

Post autor: czarny55 »

Wydaje mi się,że sugerujesz się moim avatarem ;) to po pierwsze, a po drugie napisałam już, nie popadajmy w skrajności.Nie życzę nikomu śmierci ani choroby.Po prostu nienawidzę.Zwyzywam od najgorszych, ale nie życzę nikomu źle
Czym jest dla Ciebie nienawiść?
Może źle zrozumiałem, może Ty niewłaściwie definiujesz swe uczucia wobec tej osoby?
Przyznaję, skrajność to moje drugie imię...a avatar równie wymowny.
Socjopatka
****
Posty: 160
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 2:00 am

Post autor: Socjopatka »

Wierzę, że nie ma podziału na ludzi dobrych i złych;ci drudzy są tylko zagubieni w poszukiwaniach dobra. Być dobrym to czynić dobro, bycie dobrym jest sprzeczne z nienawiścią.
No cóż, zgadzam się z Czarnym w tej kwestii. Nienawiść jest uczuciem negatywnym, często przykrym w skutkach, zżerającym od środka posiadacza i otoczenie. Z pewnością nie można nienawiści stawiać w jednym szeregu z uczuciami pozytywnymi, budującymi. Zatem myślę yoanno, że albo stosujesz prowokację albo nie potrafisz rozpoznać i określić własnych uczuć. Bo dla mnie człowiek który nienawidzi i odczuwa to jako stan nieszkodliwy, jest po prostu zagrożeniem społecznym.
yoanna
**
Posty: 17
Rejestracja: pn gru 17, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Tarnów

Post autor: yoanna »

Może rzeczywiście trochę źle mnie zrozumieliście.Pałam nienawiścią do pewnej osoby,bo bawiła się (a raczej bawił) uczuciami mojej przyjaciółki.Zapewniam Cię Minhoi,że potrafię zdefiniować to uczucie.Nie stawiam nienawiści na równi z tymi pozytywnymi uczuciami (choć mogło tak wynikać z jednego z moich postów),ale uważam to za coś codziennego.Ludzie potrafią kogoś znienawidzić, a potem za to przepraszać,właśnie taka jestem, ale minie trochę czasu nim się przeproszę z tym człowiekiem ;)
Awatar użytkownika
Michal_Stolarczyk
**
Posty: 12
Rejestracja: sob mar 22, 2008 1:00 am

Post autor: Michal_Stolarczyk »

Jak słyszę zestawienie obok siebie MIŁOŚCI i NIENAWIŚCI to mam skojarzenie z pewnym głębokim zaburzenie osobowości tzw. zaburzenie border-line (z pogranicza). Jednym z symptomów tego zaburzenia jest wpadanie w skrajności emocjonalne w stosunku do ludzi, w relacje, z którymi się zaangażowaliśmy.
Powiedzmy jednego dnia możemy kogoś ubóstwiać, a następnego poniżać i nienawidzić.

Spodobała mi się wypowiedź
Wierzę, że nie ma podziału na ludzi dobrych i złych;ci drudzy są tylko zagubieni w poszukiwaniach dobra. "czarny55"
Pewnie dlatego, że też mam takie zdanie.

Uważam podobnie jak
Nienawiść jest uczuciem negatywnym, często przykrym w skutkach, zżerającym od środka posiadacza i otoczenie. "minhoi"
Jeśli ktoś zrobi nam krzywdę naturalna jest złość, naturalny może być smutek, żal, jednak nienawiść jest uczuciem złożonym, dużo silniejszym i rzeczywiście obsesyjnym. W skrajnych przypadkach to nieustajaca chęć odwetu na drugiej osobie, odwetu, który może stać się celem naszego życia, towarzyszy temu głębokie poczucie krzywdy oraz złość i agresja. Takie połączenie nie prowadzi do niczego dobrego (ani w sensie etycznym ani przede wszystkim w sensie korzyści dla jednostki działającej z taką motywacją) i moim zdaniem nie jest objawem zdrowia. Tak głębokie poczucie krzywdy może powstać moim zdaniem tylko wtórnie, wobec głębokiego poczucia krzywdy, jakiego człowiek, jeszcze jako dziecko doznał od najbliższych. W tej sytuacji, byłby to objaw pewnej patologii rozwoju.

Uważam, że jeśli ktoś zbudował prawidłową bliską i pozytywną (w miarę, nie mówię o ideale) relację ze swoimi rodzicami, nie będzie ulegał nienawiści do innych ludzi.
Oczywiście są to tylko moje intuicje oparte na mgliście przepływającej mi przez głowę wiedzy psychologicznej. Pewnie trudno taką hipotezę by zweryfikować, ale cóż, podyskutować można.
Socjopatka
****
Posty: 160
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 2:00 am

Post autor: Socjopatka »

Z tego co mi wiadomo, w border-line (nomen omen mającym rozpoznawalne symptomy tożsame dla wielu schorzeń) pojawiają się zaburzenia emocji (odczuć), a nie uczuć takich jak miłość czy nienawiść które tym sie od tych pierwszych różnią, że te drugie są np. trwałe. Co nie zmienia faktu, że można płynnie przejść z jednego uczucia w drugie i nie jest to bodaj schorzeniem :wink:
Jako przedstawiciel głowy "pełnej wiedzy psychologicznej" byc może widzisz przez pewne pryzmaty co czasem bardzo przeszkadza w perspektywie.
Myslę sobie, że w ludziach jest bardzo duzo nienawiści. Byc może jest cała masa chorych i patologicznych, którzy zagrażają społeczeństwu. Może gdyby ich wysłać na przymusową terapię cos by sie zmieniło :roll:
Awatar użytkownika
Michal_Stolarczyk
**
Posty: 12
Rejestracja: sob mar 22, 2008 1:00 am

Post autor: Michal_Stolarczyk »

Akurat nie pamiętam abym spotkał się rozróżnieniem na uczucia i odczucia (emocje), ale tu bym nie chciał zbyt mocno się spierać, bo słowa są jednak umowne, a bajzel już jest wystarczający w nazewnictwie.
Na pewno widzę sprawę przez pryzmaty, choć pewnie każdy z uczestników dyskusji przez jakiś pryzmat widzi. Może z wielu punktów widzenia złoży się jeden trafny obraz.
Na codzień jakoś nie dostrzegam w ludziach dużo nienawiści natomiast jestem cichym i nieśmiały zwolennikiem tezy, że każdemu przydałaby się krótka terapia dla uzyskania pewnego wglądu w swoje problemy - "by żyło się lepiej", jak brzmiał jeden ze spotów wyborczych.
Socjopatka
****
Posty: 160
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 2:00 am

Post autor: Socjopatka »

Akurat nie pamiętam abym spotkał się rozróżnieniem na uczucia i odczucia (emocje)

Akurat ja sie spotkałam z tym rozróżnieniem bardzo dawno temu, a mówi o tym choćby psychologia emocji czy poznawcza. Emocje dotyczą danych sytuacji, są to bodźce gwałtowne, intensywne i nietrwałe gdyz zwykle mają charakter przejściowy (dany nastrój, wzruszenie, przerażenie). Mogą przekształcić się w uczucia za pomocą naszego zaangażowania w dany proces. Uczucia pojawiają się najczęściej bez względu na daną sytuację, są trwalsze, złozone (składają sie na nie rózne stany wewnętrzne człowieka), nie mają takiej intensywności i dynamiki, możemy też je modulować. Osobiście w tym bajzlu nie widzę.
A wracając jeszcze do tematu border-line i Twojego Michale przyrównania do skłonności wpadania w skrajności w przypadku uczuc głebokich - czytając objawy schorzenia mogłabym równie dobrze przyrównać je do zachowań w ramach tzw. niepożądanych skutków przy braniu pigułek antykoncepcyjnych. Huśtawki nastrójów szokujące.
Na codzień jakoś nie dostrzegam w ludziach dużo nienawiści
A ja tak. Widzę ją w zachowaniach ludzi władzy, w demonstracjach, w zamieszkach i wojnach, w domach, wśród rodzin, w kościele, na koncercie. Psychoterapeuci będą mieli pracę.
Awatar użytkownika
Michal_Stolarczyk
**
Posty: 12
Rejestracja: sob mar 22, 2008 1:00 am

Post autor: Michal_Stolarczyk »

Co do uczuć i emocji oraz nastrojów - doczytam z pierwszego roku i sobie uporządkuję w głowie. Może tam jest bałagan :)

Jeśli zaś chodzi o border-line. Chciałem podkreślić, że objaw, który podałem nie jest jedyneym diagnostycznym kryterium. Jest ich jeszcze 6 albo 8, więc sam izolowany, nie ma znaczenia. Po drugie, nie wiem jak zrozumiałaś moją wypowiedź o border-line. W każdym razie nie miałem na myśli, że wszyscy, którzy kogoś nienawidzą mają to zaburzenia. Po prostu takie miałem skojarzenie, za nim poszedłem i nim się podzieliłem. Po trzecie nie chodzi tu o huśtawki nastrojów ogólnie, tylko chodzi konkretnie o uczucia w stosunku do osób, z którymi jest się z bliskim związku, np. partnera, którego raz się deprecjonuje, a innym razem ubóstwia. To może wyglądać np. tak, jak opisywał to nam gość na zajęciach. W szpitalu miał do czynienia z pacjentem. Trochę się zaprzyjaźnili i pacjent mu mówił, że "z pana będzie świetny psycholog itp, itd". Tak było przez kilka dni. Minął weekend, znów się spotkali, a pacjent bez wyraźnego powodu, zaczął opowiadać, że "jest pan beznadziejnym psychologiem, nic pan nie rozumie itp." bez widocznego powodu. Oczywiście dzieje się to bez udziału środków chemicnzych jak leki. To należy do diagnozy różnicowej. Wyklucza się wpływ innych czynników.

Ale też myślę, że to zaczyna znacznie odbiegać od tematu nienawiści. Z każdym przypadkiem, który podałaś, mógłbym polemizować. Inna sprawa, że ja nie za bardzo czuję co znaczy nienawiść. Sięgnę sobie jeszcze chyba do słownika...
Ludzie władzy: zdarzają się tacy, którzy może rzeczywiście nienawidzą innych. Nie wiem na ile jest to jednak na pokaz, żeby się odróżnić i zdobyć głosy, a na ile naprawdę. Mogę coś powiedzieć o polskiej scenie. Takie wyraźne oznaki wrogości widziałem w relacjach do byłych komunistów oraz w wypowiedziach niektórych polityków PiSu oraz LPRu zwłaszcza o gejach i Żydach.
W sumie nie chce mi się o tym rozpisywać za wiele, ale właśnie sobie pomyślałem, że jeśli nienawiść do uczucie wrogości, bardzo silne, połączone z pragnieniem, aby drugiej osobie stała się krzywda i jeszcze najlepiej jakby się utrzymywało długi czas (uczucia) to być może pojawia się u ludzi, którzy doznali jakiejś krzywdy lub myślą, że doznali, ewentualnie czują się zagrożeni i nie potrafią zmienić perspektywy patrzenia na dany problem. Przez to stają się zacietrzewieni w swojej złości i urazie, zaczynają nienawidzić. Pewna sztywność w reagowaniu i spostrzeganiu na sytuacje jest związana w zaburzeniami nerwicowymi. Z drugiej strony to może być jakaś stała dyspozycja pewnych osób związana ze środowiskiem w jakim wzrastały.

Demonstracje: czy tam ludzie kogoś nienawidzą? Mamy do czynienia z zachowaniem tłumów. Pamiętajmy, że dochodzi wtedy do deindywiduacji, utraty poczucia bycia odrębną osobą, utraty poczucia odpowiedzialności. Wiemy, że tłum jest bardziej brutalny i okrutny niż ludzie, którzy go tworzą. Czy to jest cecha dyspozycyjna ludzi czy wpływ sytuacji. Raczej to drugie.

Wojny: czy ludzie w czasie wojny kogoś nienawidzą? Nie byłem na wojnie. Wyobrażam sobie, że jak cały czas odczuwa się strach o swoje życie, to rekacją na strach jest chęć ucieczki lub ataku. Uciekać nie bardzo można, więc się atakuje, zabija itd. No, ale oczywiście czujemy wrogość do przeciwnika i chcemy go zabić, ponadto trwa to dość długo (chyba, że szybko zginiemy ;)). Tak więc jest to nienawiść wywołana permanetną emocją strachu i stanem zagrożenia.

W domach, wśród rodzin: nie wiem, bo nie bywam za często w różnych doamch i nie obserwuję. Być może w wielu rodzinach mamy do czynienia z nienawiścią. Z czego może się brać? Ze złej komunikacji, z tego że partner/-ka deprawuje nasze potrzeby. Może rodzi się z tego, że dokonaliśmy złego wyboru wiążąc się z tą osobą, a winą obarczamy tę drugą stronę. W tej sytuacji są jeszcze dwie inne opcje. Można odejść - opcja najbardziej zdrowa, ale kto zdrowy wchodzi wchodzi w chore związki? Poza tym czasem naprawdę jest trudna do wykonania (dzieci, zależność majątkowa itp). Skierować złość na siebie, w tym wypadku powstać może coś na kształt depresji. Mamy z resztą do czynienia z nienawiścią do samych siebie.

W kościele: nie chodzę, nie wiem.

Na koncercie: bywałem na koncertach zespołów metalowych. Nie pamiętam wyraźnych objawów nienawiści. Może do kościoła trochę było, choć nie wiem na ile wynika to z image'u. Byłem też na koncercie Stinga i Marka Knopflera. Było okey ;)

Generalnie tak jak już się rozpisałem, to wydaje mi się, że nienawiść jest wtórna wobec długo utrzymujących się, trudnych emocji, z którymi sobie nie umiemy poradzić w inny sposób. Emocje zaś powstają pod wpływem sytuacji, w które się sami władowaliśmy lub ktoś nas władował. Tak w każdym razie mi się zdaje, że może być na ogół. Choć teraz tak sobie myślę na przykład o skrajnych przypadkach jak bardzo głębokie depresje czy seryjne zabójstwa, gdzie poziom nienawiści jest tak duży, że trudno dostrzec źródło w świecie zewnętrznym, ale pewnie by się dało znaleźć we wczesnym dzieciństwie. A może po prostu w mózgu się coś przestawia bez wyraźnej przyczyny. W każdym razie są to przypadki skrajne.
Socjopatka
****
Posty: 160
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 2:00 am

Post autor: Socjopatka »

doczytam z pierwszego roku i sobie uporządkuję w głowie
Nie tylko na studiach można o tym poczytać :???:
Po prostu takie miałem skojarzenie, za nim poszedłem i nim się podzieliłem
Dokładnie tak to odebrałam, stąd moja uwaga o pryzmatach (żeby nie powiedzieć o stereotypach). Co do przykładu z psychologiem - nie trzeba uciekać się do przypadków klinicznych żeby zauważyć skrajności uczuć.
Jesli nie rozumiesz, Michale, czym jest nienawiść, po co polemizujesz? Po co wdawać się w dialog o czym czego sie nie rozumie? Aby tworzyć kolejne teorie?? Słownik do tego nie wystarczy.
Jesli chodzi o nienawiść, jakiej przejawów przykłady podałam, to np. w polityce wyraża się poprzez negację i walkę o władzę, atak i rywalizację wszelkimi środkami; dyskryminacje i podłość.
Demonstracje: czy tam ludzie kogoś nienawidzą?
Przejdź się na demonstracje wobec panującej władzy, innych ras, anarchistyczne, przeciwko homofobom itp.itd. Widziałeś krzyczące moherowe berety pod kościołami o niewinność księdza? Miłość i pokój w nich kwitną :neutral:
Wojny: czy ludzie w czasie wojny kogoś nienawidzą? Nie byłem na wojnie.
Wojny powstają z nienawiści do ludów, z pragnienia władzy i majątku. Gniew rodzi gniew, nienawiść płodzi nienawiść. Wystarczy jeden debil ogarnięty szałem żeby cała podporządkowana reszta ze strachu o własne życie zwalczała w podobnym szale innych ludzi. Wystarczy posłuchac wypowiedzi Chińczyków o Tybetańczykach albo Serbów o mieszkańcach Kosowa (tak na czasie).
Nienawiść w gronie rodziny może mieć wiele podłoży - lecz często możemy mieć bardzo subiektywne o tym zdanie. Bo skąd wiemy skąd się wzięła, co wywołało tak silne uczucia? A jednak ma miejsce i nawet ludzie potrafią z tym żyć. Pełni blizn i bólu, dzielą życiową drogę z tym, kogo nienawidzą. Czasem kończy sie to tragicznie.
W kościele, ehh, sporo zaprzeczeń, dyskryminacji, brak miłości do bliżniego aż do silnej odrazy. Brak szacunku dla ludzi, manipulacja, obłuda, zakłamanie. Gorzko potwornie.
Na koncertach wystarczy rzucić się z pogo, żeby poczuć agresję na własnym nosie. Nienawiść od świata wyłazi z taką lekkością, aż stach podejść.
Znam kilka przypadków pernamentnej nienawiści, w tym do rodziców, która nie przemija z wiekiem. Nie wiem na ile jest to rozpoznawalne klinicznie, w każdym razie przerażające.
Awatar użytkownika
Michal_Stolarczyk
**
Posty: 12
Rejestracja: sob mar 22, 2008 1:00 am

Post autor: Michal_Stolarczyk »

Zastanawiam się... Myślę, że musiałem sięgnąć do słownika, bo zaczęło mi się wydawać, że mówimy o dwóch różnych rzeczach. Mam wrażenie, że podczas, gdy dla mnie nienawiść jest specyficznym, nie tak częstym uczuciem rózniącym się od złości na przykład, agresji itp. o tyle Ty widzisz nienawiść w bardzo wielu przejawach ludzkiego zachowania. Dla mnie jest to wąskie pojęcie i starałem się właśnie wytyczyć jego ramy. Dla Ciebie jest dość szerokie jak widzę.

Nie wiem czy dużo wojen powstaje z nienawiści, natomiast wojny biorą się z walki o zasoby i władzę. Nie ma wcale pewności czy Chińczycy nienawidzą Tybetańczyków. Jeśli widziałaś grupę Chińczyków wykrzykujących agresywne hasła w telewizji, to nie wiem czy to jest nienawiść czy zachowanie stadne i to jeszcze przed kamerami w kraju, w którym nie ma wolności słowa. Jeśli natomiast masz znajomego z ich (albo znajomą), z którą rozmawiałaś i która autentycznie nienawidzi Tybetańczyków to spoko.
W kościele, ehh, sporo zaprzeczeń, dyskryminacji, brak miłości do bliżniego aż do silnej odrazy. Brak szacunku dla ludzi, manipulacja, obłuda, zakłamanie."Minhoi"
Dla mnie dyskryminacja, brak miłości, odraza, brak szacunku, manipulacja itd nie są nienawiścią. Nie chcę rozstrząsać każdego słowa. Widzę jednak to co napisałem na początku. U Ciebie kategoria nienawiść jest bardzo szeroka, więc nie dziwne, że często i wiele jej widzisz. Dla mnie jest wąska, więc widzę jej mniej i rzadziej.

Na koncerty też chodziłem i pogowałem. Starałem się nie dostać w nos, bo się boję bólu. Niezależnie od tego nigdy nie czułem, że ktoś mnie lub kogoś tam nienawidzi. Czasami czułem strach, że ktoś mi coś zrobi, bo nie jestem jakiejś super postury. Częściej jednak widziałem coś na kształt braterstwa, gdy ktoś z pogujacych upadał, a inni go podnosili. Być może chodziliśmy na koncerty różnych kapel po prostu.

A tak, żeby zacząć w ogóle od początku, bo rzeczywiście wskoczyłem w dyskusję trochę ni zgruchy ni z pietruchy, nawiążę do pytań, od których zaczęłaś.
Nienawiść... uczucie bliskie miłości... czy dalekie, niewyobrażalne?
Jak mocno tkwi w człowieczeństwie, a może tylko w niektórych, a może jest skutkiem czyjś działań i rozrasta się jak rak?
Znacie? Czego, kogo nienawidzicie, za co, jak bardzo "Minhoi"
Czy bliskie miłości? Stąd chyba się wzięło moje nawiązanie do border-line. Uważam, że dla osób zdrowych, dobrze funckjonujących w relacjach z ludźmi, dojrzałych emocjonalnie są to odległe uczucia. Być może nawet takie osoby nie będą nikogo nienawidzić. Szkoda czasu na takie silne, wewnętrznie niszczące emocje.

Z kolei u osób silnie emocjonalnych, niestabilnych, u których budowanie relacji w dziciństwie nie szło za fajnie, myślę, że mogą to być bliskie emocje. To znaczy nie tylko w stosunku do tej samej osoby mogą wskakiwać z miłości w nienawiść, ale też mogą bardzo kochać jedną osobę, a nienawidzić drugiej. Genberalnie jednak nienawiść mi się kojarzy z patologią emocji niż normą.

Jak mocno tkwi w człowieczeństwie? Myślę, że człowiek ma potencjał, aby nienawidzić, ale mu to potrzebne nie jest obecnie, aby dobrze i zdrowo żyć. Poza jakimiś trudnościami rozwoju osobowości myślę, że nienawiść mogę wzniecać ideologie, charyzmatyczni przywódzcy, okoliczności zewnętrzne. Trochę już o tym pisałem. Z tymże okoliczności zewnętrzne nie działają tak same w sobie, ale człowiek je przetwarza, więc w tych samych okolicznościach jeden będzie skłonny zacząć nienawidzić, inny nie.

Osobiście chyba nie czuję do nikogo nienawiści, choć też jestem osobą, która nie jest skłonna do odczuwania jakiś silnych czy bardzo silnych emocji.
Socjopatka
****
Posty: 160
Rejestracja: ndz wrz 16, 2007 2:00 am

Post autor: Socjopatka »

Się okazuje, jak widać, że w ogóle z innych światów jesteśmy. Nie szkodzi.
Dla mnie nienawiść to uczucie, które wzbudza w człowieku chęć podejmowania negatywnych działań. Pcha do zachowań, które szkodzą jemu i innym. Nienawiść może mieć tak głębokie warstwy, że człowiek sobie z nich nie zdaje sprawy, tak jak i z tego, że milczenie może być rodzajem złości. Może Ty Michale nie chcesz widziec nienawiści, która popycha ludzi do zła, a ja widzę właśnie przez ten pryzmat.
Nie wiem czy dużo wojen powstaje z nienawiści, natomiast wojny biorą się z walki o zasoby i władzę
Jaką władzę zdobędzie przeciętny szary obywatel pozbywając się innych narodowości? Jakie zasoby? Dlaczego ludziom przychodzi tak łatwo obdarzać innych tak wielką niechęcią? Nienawiść ma swoją siłę, potrafi jednoczyć tłumy i nie tylko dlatego, że taka jest wpływowa rola stada.
Na koncerty też chodziłem i pogowałem.
Nie wątpię. I pewnie zauwazyłeś, że sam ten taniec jest bardzo agresywny. Oczywiście jest też braterstwo, jednoczenie przez muzykę, ale są też bójki i atak. Wystarczy tez posluchać tekstów wielu kapel, które negują systemy i to bynajmniej nie w stylu modlitewnym.
Genberalnie jednak nienawiść mi się kojarzy z patologią emocji niż normą.
Bo to jest patologia, na która jest duże przyzwolenie, wbrew wielkim akcjom społecznym.
Osobiście chyba nie czuję do nikogo nienawiści, choć też jestem osobą, która nie jest skłonna do odczuwania jakiś silnych czy bardzo silnych emocji.
Ja z kolei jestem skłonna do bardzo skrajnych i silnych odczuć, ale nienawidzić nie potrafię. Jak już pisałam, nie jest to przywilej ludzi wrażliwych.
ODPOWIEDZ