Wyznawcy Szatana istnieją tylko wirtualnie?

Filozofia społeczna, psychologia społeczna, etyka, antropologia kulturowa
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Jakby miała komuś udowadniać, że pasożytnicza choroba dotykająca komary i ludzi o nazwie - malaria- obejmuje obecnie na świecie 106 krajów, nieustannie mutuje do wersji nieuleczalnych i grozi rozpanoszeniem się na całym świecie z powodu ocieplania się klimatu, a jedynym ratunkiem przed nią jest jedna ze śmiertelnych odmian anemii, bo produkcja coraz nowych szczepionek mających przynieść zbawienie od niej jest współfinansowana przez armię USA i jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nigdy nie dochodzi do upowszechnienia jej na czas przed mutacjami, tępionymi praktycznie tylko środkami owadobójczymi, co skutkuje genetycznymi zmianami neurologicznymi u kolejnych pokoleń afrykańczyków, którzy się rodzą jako kaleki, to dałabym sobie spokój z szukaniem dowodów dla niedowiarka.
Z szacunku do samej siebie, jako osoby, która wiele tak zawiłych danych przyjmuje na wiarę, bez ich macania, bez możliwości dokonania weryfikacji osobistej.
Nie mam powodu wskazywać żadnego satanisty, nawet wówczas, kiedy jestem przeświadczona, że takiego znam. Niczyja wiara (niewiara sceptyka) nie jest warta niszczenia czyjegoś życia.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Awatar użytkownika
kot
***
Posty: 43
Rejestracja: wt maja 08, 2007 2:00 am

Post autor: kot »

Xylomena napisała
Z szacunku do samej siebie, jako osoby, która wiele tak zawiłych danych przyjmuje na wiarę, bez ich macania, bez możliwości dokonania weryfikacji osobistej.
Nie rozumiem tego zdania. Co z szacunku dla samej siebie robisz?

Nie odbierz tego jako próbe pouczania, ale wydaje mi się że masz jakiś kropkowstręt. Czasem czytelnikowi łatwiej pojąć o co Ci chodzi gdy napiszesz 2 czy 3 zdania, niż jedno, ale wielokrotnie złożone :)

Xylomena napisała
Nie mam powodu wskazywać żadnego satanisty, nawet wówczas, kiedy jestem przeświadczona, że takiego znam. Niczyja wiara (niewiara sceptyka) nie jest warta niszczenia czyjegoś życia.
,
Odebrałaś mnie zbyt dosłownie.
Ja jestem w stanie określić dlaczego wierze w istnienie danego przedmiotu (osoby) materialnej i wskazać Ci choćby moją metode poznania tego bytu.

Czyżby trzeba było w czcicieli szatana wierzyć, a jedyną możliwościa ich poznania było objawienie? Nie kupuje tego.

I dlaczego sądzisz, że poinformowanie mnie kto jest twoim zdaniem czcicielem szatana złamie mu życie?
W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to dowodami mogli obalić?
Nietzsche
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Cytat:
Xylomena napisała
Z szacunku do samej siebie, jako osoby, która wiele tak zawiłych danych przyjmuje na wiarę, bez ich macania, bez możliwości dokonania weryfikacji osobistej.
Nie rozumiem tego zdania. Co z szacunku dla samej siebie robisz?
Skoro nie rozumiesz tego zdania tylko dlatego, że jest ono dopełnieniem poprzedniego, to skąd u Ciebie przypuszczenie, że gdybym rodzieliła, to poprzednie na jeszcze więcej części byłbyś w stanie je rozczytać? Napisałam Ci o tym, że w hipotetycznej sytuacji dotyczącej konieczności przekonywania kogoś do czegoś, z szacunku do samej siebie dałabym sobie spokój z szukaniem dowodów dla niedowiarka, ponieważ otwartość umysłu dzięki której człowiek przyswaja jakąkolwiek wiedzę bierze się z wiary, a nie niewiary. I ponieważ taka metoda poznania, która siłą rzeczy musi się zaczynać od ignorancji, mnie dotyczy, to obraża mnie sytuacja, ilekroć muszę uczyć, przekonywać do czegoś, tego, który uważa, że bez wiary może się obejść. (Cały czas mowa o moim nauczycielu, bo zrozumiałam, że Ty nie twierdzisz, że sataniści istnieją wirtualnie.)

Co do publicznego etykietowania kogoś przez wytykanie - patrzcie oto satanista - uważam, że nie należy tak robić, bo to tyle co odrzucenie. Z pewnych dróg, człowieka zawraca tylko to, że sam potrafi o sobie powiedzieć. Wyręczając go w tym, można mu to tylko uniemożliwić, a więc zmarnować życie.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Awatar użytkownika
kot
***
Posty: 43
Rejestracja: wt maja 08, 2007 2:00 am

Post autor: kot »

Xylomena napisała
Napisałam Ci o tym, że w hipotetycznej sytuacji dotyczącej konieczności przekonywania kogoś do czegoś, z szacunku do samej siebie dałabym sobie spokój z szukaniem dowodów dla niedowiarka, ponieważ otwartość umysłu dzięki której człowiek przyswaja jakąkolwiek wiedzę bierze się z wiary, a nie niewiary.
To się nazywa naiwność, a nie otwartość.

Proste pytania: gdzie można zobaczyć czcicieli szatana? Dlaczego sądzisz, że oni istnieją? Dlaczego wykazujesz złą wolę w rozmowie ze mną?


Xylomena napisała
I ponieważ taka metoda poznania, która siłą rzeczy musi się zaczynać od ignorancji, mnie dotyczy, to obraża mnie sytuacja, ilekroć muszę uczyć, przekonywać do czegoś, tego, który uważa, że bez wiary może się obejść.
Bez wiary faktycznie nie można się obejść. Człowiek wie tylko i wyłącznie to, że istnieje, cała reszta jest jego wiarą, choćby ze względu na podważalność empirii.

Ale każda wiara musi mieć swoje, racjonalne bądź nie, podstawy. Moja wiara w istnienie ogórków opiera się m. in. na tym, iż potrafię je zobaczyć. Proste pytanie: na czym opiera się Twoja wiara w istnienie czcicieli Szatana?

Xylomena napisała
(Cały czas mowa o moim nauczycielu, bo zrozumiałam, że Ty nie twierdzisz, że sataniści istnieją wirtualnie.)
Sataniści - istnieją;
czciciele Szatana - nie istnieją.

Xylomena napisała
Co do publicznego etykietowania kogoś przez wytykanie - patrzcie oto satanista - uważam, że nie należy tak robić, bo to tyle co odrzucenie. Z pewnych dróg, człowieka zawraca tylko to, że sam potrafi o sobie powiedzieć. Wyręczając go w tym, można mu to tylko uniemożliwić, a więc zmarnować życie.
Nie pytam o imię, czy nazwisko takiego. Ehhh...
W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to dowodami mogli obalić?
Nietzsche
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

O malarii podałam Ci informacje z lipcowego numeru National Geographik, na przykład danych, ktore przyjmuje się na wiarę.
Uważam, że prawdziwy racjonalista umie zauważać, kiedy jakieś dane przyjmuje na wiarę, dlatego nie musi się wiary bać. Nie musi nazywać jej naiwnością, a ludzi, których postrzega jako wierzących, uważać za - jakoby odmienny od siebie, pod tym względem - motłoch. Dzięki dystansowi do swojej wiedzy, którą rozumie jako wiarę, potrafi dokonywać weryfikacji, godzić sprzeczności, kiedy się pojawią wraz z nowymi danymi, odrzucać fałsz.
Nie jest niewolnikiem swojej wiary, tylko używa jej do poznawania świata.
Ludzie mający trudności z uświadamianiem sobie wiary w swoim życiu, nie widzą nawet tego, co inni dostrzegają gołym okiem.

Znałam takie dziecko, które kiedy się uparło na to, że jego mama się na niczym nie zna (za nauką babci i dziadka, którzy taką metodą potrzebowali być autorytetem, chociaż czasem taką robotę wykonują wychowawczynie tzw. nauczania początkowego), to nie pozwalało się ubierać w jeansy i kupować ich dla siebie. Pozostali chłopcy w klasie nosili wycieruchy, a ten jeden uważał, że niezauważalny (w normie) będzie tylko dzięki spodniom garniturowym, galowym. Z powodu każdych innych czuł się nieszczęśliwy i godny politowania (odwrotnie mama - czuła się wytykana palcami, że przebiera dzieciaka w dziwadło, a może dręczy, może zaniedbuje, ilekroć mu ustępowała). Wcale nie można mu było wybić takiego nonsensu z głowy pokazywaniem innych dzieci. To, że ta matka miała się nie znać było ważniejsze dla tego dziecka od tego, co dało się zobaczyć.
Nie zaliczyłabym tego do histerii, bo trwało to przez parę lat (raczej syndrom chłopca wychowywanego bez ojca; przyjmującego każą negację swojej matki, którą napotykał w otoczeniu, na wiarę i z wdzięcznością, jako wstawiennictwo za swoim półsieroctwem).


Trudność wytłumaczenia sceptykowi istnienia satanistów (jako wyznawców szatana) widzę taką samą, jak w przypadku przekonywania tego chłopca do istnienia wycieruchów na tyłkach jego kolegów.
Dopóki sam nie zaczął nad tym myśleć, jak on chce wyglądać, a nie - jak chcą go widzieć jego dziadkowie, to jego umysł nie był w stanie poświęcić jednej myśli analizie porównawczej na dany temat, tylko nadstawiał ucha, za co będzie akceptowany u dziadków (zamiennie - przewodników duchowych; środowisko, które go awansowało itp.). Patrzył i nie widział, bo patrzenie bez myślenia, jest jak patrzenie w ciemność, bez oświetlenia.
Analogicznie - do zobaczenia satanistów w swoim otoczeniu trzeba samodzielności, trzeba mieć powód pochodzący od samego siebie. Zupełnie jak do zobaczenia tego, w co ubierają się moi rowieśnicy; które w masie ludzi, to kobiety, a którzy - mężczyźni; które grzyby w lesie są jadalne, a które - nie; kiedy jest noc, a kiedy dzień itd.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Nijak się to ma do objawienia, które jest swoistym przeciwieństwem percepcji (tu opisanej) wynikającej z potrzeb człowieka. Potrzeb traktowanych przez różne religie jako więzienie umysłu, dlatego stosujących metodykę wpędzania się w permanentne objawienia (łącznie z narkotyzowaniem), mające być jedynym obiektywnym źródłem poznania, bo... bez uczuć.
Ktoś kto rozumie, że maksymalną zdolność poznania daje człowiekowi miłość, nie będzie zajmował się chwaleniem objawień biorących się zawsze (bez względu na wyznanie religijne) z "uwalniania" od miłości, z braku miłości. W każdym razie ja nie mam powodu czegoś takiego robić.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Ritter
*****
Posty: 610
Rejestracja: pn cze 25, 2007 2:00 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Ritter »

Ritter napisał: Prawdziwi "satanisci teistyczni" nie poszukują zła i grozy. Oni wierzą w Szatana, jak chrześcijanie w swojego Boga. Wbrew pozorom - i temu, co kot napisał wcześniej - nie jest tak, że ci ludzie przedrzeźniają katolickie obrzędy.
Ritter napisał: Rzeczywiście, w trakcie czarnej mszy zostaje przeprowadzony rytuał ofiarowania, ale prawie zawsze są to jakieś zwierzęta, a nie ludzie. Nie ma przedrzeźniania Eucharystii. Oczywiście zdarza się, że grupy pseudosatanistyczne w trakcie czarnej mszy piją krew zwierząt, ale to po prostu udawanie przed współwyznawcami, że się wie jak taki obrzęd powinien wyglądać, a jak się nie wie jak coś zrobić, to zawsze warto się oprzeć na czymś, co jest podobne (msza), tylko zanegować.
Xylomena napisała: Ritter, z rytualnego picia krwi słynął np. Herod - co to mogło mieć wspólnego z przedrzeźnianiem chrześcijańskiej ofiary ołtarza wprowadzonej ileś tam setek lat po jego śmierci? Skąd w ogóle takie koncepcje u Ciebie, że krwawe ofiary są inspirowane liturgią kościelną, a nie na odwrót? Nigdy nie obiło Ci się o uszy pojęcie składania krwawych ofiar ze Starego Testamentu?
kot napisał: I co ma Herod z ritterowymi satanistami wspólnego?
Xylomena napisała: Wzmianka o Herodzie dotyczyła właśnie tego, że w czasach przed Chrystusem obrzęd picia krwi był popularny (aczkolwiek Herod akurat potrafił gorszyć tym nawet współczesnych sobie, przez swoje zamiłowanie do bestialstwa na ludziach i picia właśnie ich krwi, a nie żadnych zwierząt). Wspomniałam o nim, ponieważ z postu Rittera zrozumiałam, że identyfikuje on pseudosatanistów jako przedrzeźniających Eucharystie. Teraz już tego nie znajduję - musiałam być bardzo zmęczona, kiedy go czytałam, albo naniósł jakąś poprawkę.
Coś mi się, droga Xylomeno obiło o uszy, ale Ty chyba źle zrozumiałaś moje wypowiedzi. NIGDY nie pisałem, że obrzędy satanistyczne to przedrzeźnianie chrześcijańskiej mszy. Może należy najpierw przeczytać co napisałem, a nie zarzucać mi zmianę poglądów w trakcie dyskusji.

Tak trochę offtopic, to może wróćmy do tematu, bo widzę, że coraz dalej się od niego odsuwamy?
Stirlitz idąc przez Unter den Linden zauważył człowieka zamalowującego napis na ścianie.
Moderator - pomyślał Stirlitz.
Awatar użytkownika
kot
***
Posty: 43
Rejestracja: wt maja 08, 2007 2:00 am

Post autor: kot »

Xylomena napisała
O malarii podałam Ci informacje z lipcowego numeru National Geographik, na przykład danych, ktore przyjmuje się na wiarę.
Uważam, że prawdziwy racjonalista umie zauważać, kiedy jakieś dane przyjmuje na wiarę, dlatego nie musi się wiary bać. Nie musi nazywać jej naiwnością, a ludzi, których postrzega jako wierzących, uważać za - jakoby odmienny od siebie, pod tym względem - motłoch.
Aluzje mocno nietrafione. Czy nie wyraźnie kot napisał, że wszystko oprócz świadomości istnienia jest wiarą?

Poza tym podaruj sobie branie kota pod włos - nie potrzebuję być uznanym za prawdziwego racjonalistę, prawdziwego ateistę, prawdziwego sceptyka, czy kogo tam jeszcze prawdziwego.
Jestem wyłącznie prawdziwym sobą.

Xylomena napisała
Znałam takie dziecko, które kiedy się uparło na to, że jego mama się na niczym nie zna (za nauką babci i dziadka, którzy taką metodą potrzebowali być autorytetem, chociaż czasem taką robotę wykonują wychowawczynie tzw. nauczania początkowego), to nie pozwalało się ubierać w jeansy i kupować ich dla siebie. Pozostali chłopcy w klasie nosili wycieruchy, a ten jeden uważał, że niezauważalny (w normie) będzie tylko dzięki spodniom garniturowym, galowym. Z powodu każdych innych czuł się nieszczęśliwy i godny politowania (odwrotnie mama - czuła się wytykana palcami, że przebiera dzieciaka w dziwadło, a może dręczy, może zaniedbuje, ilekroć mu ustępowała). Wcale nie można mu było wybić takiego nonsensu z głowy pokazywaniem innych dzieci. To, że ta matka miała się nie znać było ważniejsze dla tego dziecka od tego, co dało się zobaczyć.
Nie zaliczyłabym tego do histerii, bo trwało to przez parę lat (raczej syndrom chłopca wychowywanego bez ojca; przyjmującego każą negację swojej matki, którą napotykał w otoczeniu, na wiarę i z wdzięcznością, jako wstawiennictwo za swoim półsieroctwem).
Sądze, że chłopiec poszukiwał własnego ja, które niezwykle trudno mu było znaleźć.

Poza tym wg podręcznika psychologii chłopiec wykazywał zachowania właściwe dla dzieci pozbawionych matki (!). Co było absurdalne, bo tą matkę miał. Po latach dochodzę do wniosku, że było to skutkiem rozchwiania emocjonalnego owej matki. Matka nie umiała dać chłopcu poczucia bezpieczeństwa, bo sama się bała, różnych rzeczy. Psycholog mógłby powiedzieć: była niestabilna emocjonalnie, ale to byłaby powierzchowna diagnoza. Mam swoją prywatną diagnozę, nieco inną, ale zachowam ją dla siebie.

Xylomena napisała
Trudność wytłumaczenia sceptykowi istnienia satanistów (jako wyznawców szatana) widzę taką samą, jak w przypadku przekonywania tego chłopca do istnienia wycieruchów na tyłkach jego kolegów.
Dopóki sam nie zaczął nad tym myśleć, jak on chce wyglądać, a nie - jak chcą go widzieć jego dziadkowie, to jego umysł nie był w stanie poświęcić jednej myśli analizie porównawczej na dany temat, tylko nadstawiał ucha, za co będzie akceptowany u dziadków (zamiennie - przewodników duchowych; środowisko, które go awansowało itp.). Patrzył i nie widział, bo patrzenie bez myślenia, jest jak patrzenie w ciemność, bez oświetlenia.
Nie dość, że unikasz odpowiedzi, to jeszcze usiłujesz mnie obrazić. Znając Ciebie uśmiechasz się, pisząc to :/

Xylomena napisała
Analogicznie - do zobaczenia satanistów w swoim otoczeniu trzeba samodzielności, trzeba mieć powód pochodzący od samego siebie. Zupełnie jak do zobaczenia tego, w co ubierają się moi rowieśnicy; które w masie ludzi, to kobiety, a którzy - mężczyźni; które grzyby w lesie są jadalne, a które - nie; kiedy jest noc, a kiedy dzień itd.
Tworzysz jakieś cuda na kiju (przy okazji insynuując, że jestem bezmyśnym przygłupem) zamiast odpowiedzieć na trywialnie proste pytanie.

- gdzie są ogórki?
- ogórki rozną na plantacjach, działkach i w ogródkach, można je kupić w sklepach, poczytaj o nich w internecie http://pl.wikipedia.org/wiki/Og%C3%B3rek

- gdzie są czciciele szatana?
W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to dowodami mogli obalić?
Nietzsche
Ritter
*****
Posty: 610
Rejestracja: pn cze 25, 2007 2:00 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Ritter »

- Gdzie są sataniści?
W Polsce nie ma żadnego oficjalnie zarejestrowanego ugrupowania, którego obrzędy i rytuały mogłyby uchodzić za satanistyczne. Nie próbowano też nigdy takiej organizacji zarejestrować w Departamencie Wyznań Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Istnieją co prawda laveyanie oficjalni i nieoficjalni, sympatyzujący z amerykańskim Kościołem Szatana, jednak tylko część jest w nim zarejestrowana (można to uczynić przez Internet, przystąpienie do niego kosztuje 200$). Dla innych grup laveyanizm jest tylko punktem wyjścia do budowy własnych systemów myślowych i poglądowych, istnieją także liczne grupy neopogańskie wzorujące swoje praktyki kultowe na praktykach La Veya i Crowleya. Nie brak także grup przestępczych, uzasadniających swe postępowanie poprzez czczenie szatana
W noc Walpurgii 30 kwietnia 1966 roku La Vey rytualnie ogolił głowę i ogłosił założenie Kościoła Szatana. Chciał przez to stworzyć konkurencyjną dla orientacji teistycznych doktrynę oraz zgromadzić grupę osób, pragnących zgłębić tajniki energii płynącej od ciemnych sił natury. W jego założeniu szatan to nie realnie istniejąca postać, lecz symbol absolutnej wolności i prawa człowieka do nieograniczonego zaspokajania swoich potrzeb.

W 1969 roku La Vey, zwany już Czarnym Papieżem, opublikował "Biblię Satanistyczną", 4 lata później ukazały się "Rytuały Satanistyczne". W roku 1967 Kościół Satanistyczny został uznany przez Administracje Stanów Zjednoczonych za religię. Jednak od lat 70-tych coraz więcej satanistów pragnie "prawdziwego satanizmu" i zaczyna powoli odchodzić od postulatów La Veya. Zaczęły powstawać kolejne organizacje kultywujące wprost postać szatana, np. Świątynia Seta, Kościół Braci w Szatanie, Ordo Templi Satanas, Zakon Czarnego Barana, Kościół Lucyfera czy Ortodoksyjny Kościół Szatana.

1 listopada 1993 roku urodził się syn La Veya, nazwany przez ojca mianem Satan Xerxes Carnacki. Ojciec starał się przygotować go do roli Antychrysta, jednak przeszkodziła mu w tym jego własna śmierć. Odejście czarnego papieża było dużym zaskoczeniem,a nawet rozczarowaniem dla jego wyznawców, tym bardziej iż przyczyną śmierci okazało się trywialne zapalenie płuc, nie licujące z tak dostojną i symboliczną postacią.
Źródło: Dudziński A., 2003, Sataniści i czciciele Szatana, Toruń

Tyle, jeśli chodzi o czasy współczesne. Wracając w przeszłość za czcicieli szatana uchodzili m.in. król August II, Julian Tuwim, Stanisław Przybyszewski oraz Tadeusz Miciński (Źródło: Dudziński A., 2003, Sataniści i czciciele Szatana, Toruń)
Na dwa dni przed wykonaniem wyroku Janek* został zabrany z domu przez ludzi, którzy zajęli się jego losem. Rodzice chłopca byli zaskoczeni, nie mieli pojęcia, że ich syn jest satanistą. Po dwóch godzinach rozmowy pospiesznie spakowali walizkę chłopaka. Został umieszczony w obcej rodzinie, w innym mieście. Kilka razy był przewożony. W tym czasie samotnie i w ukryciu zdał maturę, dzięki pomocy jednego z kuratorów, oraz dostał się na studia.
Janek został umieszczony w klasztorze. Zakon dał mu schronienie, ale nikt w Polsce nie jest w stanie powiedzieć, co dalej, jak rozwiązać ten problem. To pierwszy przypadek tego typu w kraju. Dziś już, niestety, nie jedyny.
Do Komitetu Obrony przed Sektami zgłosiło się w ostatnim czasie kilku satanistów, na których grupa wydała wyrok śmierci. W ostatnim półroczu co drugi telefon do Komitetu pochodzi od satanistów proszących o pomoc.
Imię zmienione. Źródło: http://www.midgard.user.icpnet.pl/satanisci.htm
Stirlitz idąc przez Unter den Linden zauważył człowieka zamalowującego napis na ścianie.
Moderator - pomyślał Stirlitz.
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Może powinnam się z tego cieszyć, że to co piszę traktujecie w kategoriach ocen dla siebie, a najmniej aluzji służących kompromitowaniu waszych poglądów, ale przez to ciężko się z wami rozmawia merytorycznie (nie mam na myśli ostatniego postu Rittera - jest w porządku). Nawet kiedy przyznaję, że nie wiem skąd wzięłam mniemanie o jakimś poglądzie adwersarza, z którym usiłowałam polemizować (przypominając postać Heroda). Nie ma komu powiedzieć zwyczajnie - niczego nie poprawiałem w poście - tylko lepiej puścić tasiemiec cytatów z własnych tekstów, na dowód krzywdy, jak to mnie nie umieją czytać. A drugi mógłby powiedzieć równie prosto - to ja tak twierdziłem, a nie Ritter - to też woli urządzanie mi sądu za pomyłkę.
Bo np. wiem dopiero teraz, iż to nie w poście Rittera, a poście Kota, którego logo miałam zasłonięte (jak zwykle, z powodu długości nadań w tym temacie), wyczytałam:
Oczywiście.
Obrzędy satanistyczne są niczym więcej jak karykaturą obrzędów katolickich. Zwróć uwagę na symbolikę i nazewnictwo - odwrócone krzyże, "czarne" msze. Spółkowanie z dziewicą w nocy na cmentarzu jest kpiną, profanacją domniemanego dziewictwa Maryji. A zapalenie gromnic i wznoszenie modłów do Szatana jest dokładnie tak samo humorystyczne... jak zapalenie świec w kościele i modlitwa do Jezusa.
Kot aktualnie pyta:
- gdzie są czciciele szatana?
Są wszędzie, gdzie są. Ale czasem można nie chcieć ich zobaczyć, nawet kiedy ma się ich przed nosem, ma możliwość rozmawiania z nimi, poznawania ich. Czy coś by to dało, gdybym takim trząchła i zaczęła uświadamiać: "Panie, co pan wygaduje, że sataniści nie istnieją, jak pan ich zna osobiście?" Uważam, że nic by to nie dało. Z takich względów jak przedstawiłam w poprzednich dwóch postach, które po to pisałam, żeby to było zrozumiałe, a nie żeby insynuować, iż ktoś jest bezmyślnym przygłupem (tak Ty, czy jakiś nauczyciel, lub ojciec takiego satanity, który nie zauważa takiej postawy w swoim dziecku, ewentualnie zauważa po latach jej istnienia). Tak jak umiałam przedstawiłam mechanizm, to uniemożliwiający, w którego działanie wierzę, bo na obecnym etapie swojej wiedzy nie znajduję lepszego wyjaśnienia, które dla Ciebie może być tylko tworzeniem przez mnie cudów na kiju - czemu nie?
Ostatnio zmieniony pn lip 16, 2007 4:41 am przez Xylomena, łącznie zmieniany 1 raz.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Ritter
*****
Posty: 610
Rejestracja: pn cze 25, 2007 2:00 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Ritter »

Ach, bardzo przepraszam za umieszczenie cytatów (hm, tam były nie tylko moje teksty, ale również Twoje i kota) w celu poparcia mojego zdania. Po prostu masz niemiły zwyczaj czepiania się czegoś, do czego nie zostało podane źródło. Wolałem zatem podać od razu, niźli narazić się na krytykę, iż tegoż źródła nie ma.

Pisząc, że nie da się z nami porozmawiać merytorycznie poniekąd ubliżasz nam twierdząc, że nie jesteśmy zdolni do tejże rozmowy. Dlaczego nie próbujesz nawet ustosunkować się do moich postów? Czyżby były zbyt mało merytoryczne?
Stirlitz idąc przez Unter den Linden zauważył człowieka zamalowującego napis na ścianie.
Moderator - pomyślał Stirlitz.
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Ustosunkowywuję się jak potrafię.
Temat jest trudny do prowadzenia, bo z jednej strony nie chciałabym urządzić z niego kpiny, a z drugiej jest sztuką nie zdemonizowanie jakiś postaci, czy zjawisk (symptomów), które ktoś pochopnie mógłby wykorzystywać do ostratyzmu. A ten nikogo nie zmienia na lepsze, tylko wojujących na gorsze.

Do materiałów źródłowych, które podajesz, sam rzadko się odnosisz i unikasz komentarzy. Rozumiem Cię - to nie jest proste. Na przykład, co ja mogę powiedzieć na temat "Janka", którego skryto w zakonie przed kolegami potrzebującymi go jako ofiary mordu rytualnego? Jeżeli to prawda, to najchętniej bym takiemu powiedziała :"To koleś wpadłeś z deszczu pod rynnę. Bo czy w zakonie nie chodzi o pozbywanie się duszy?" Ale cóż ja wiem o potencjalnych alternatywach, które mogły go czekać? Może dużo szybciej, niż ten zakon i koledzy sataniści wykończyli by go lekarze psychiatrzy, którzy wmówili by mu, że sataniści nie istnieją i że cierpi na urojone lęki przed nimi nie przestawszy szprycować go psychotropami, aż do "oprzytomnienia", może zmarłby nagle na zapalenie ucha tyłając na własną rękę poza domem, albo ugryziony przez wiewiórkę z wścieklizną w lesie?
Jeżeli dokonać wartościowania w oparciu o to, że nie ma nic gorszego, niż utrata duszy, to i tak trudno przewidzieć w którym z tych wypadków by wystąpiła (czy wystąpiła), a w którym - nie, a ja nie jestem jasnowidzem.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Ritter
*****
Posty: 610
Rejestracja: pn cze 25, 2007 2:00 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Ritter »

Masz rację, unikam komentarzy, bo nie widzę żadnego sensu w ciągnięciu tej "dyskusji". Kot pisze jedną wersję, ja piszę drugą, Ty odnosisz się do naszych wypowiedzi i tym samym piszesz trzecią wersję. W tym momencie proponuję dokonać jakiegoś podsumowania przez każdego z nas, bo inaczej nie ruszymy dalej.
Stirlitz idąc przez Unter den Linden zauważył człowieka zamalowującego napis na ścianie.
Moderator - pomyślał Stirlitz.
Awatar użytkownika
kot
***
Posty: 43
Rejestracja: wt maja 08, 2007 2:00 am

Post autor: kot »

No, to ja tak po krótce - wykasowaniem postów w temacie wykazałaś się nadgorliwością, Xylomeno, moim zdaniem. Posty Rittera nie były dla mnie obraźliwe, moje mam nadzieję, że również go nie obrażały. A że temperatura dyskusji była wysoka - cóż, czasem taka bywa.

@Xylomeno - ogórki również są tam gdzie są, a jednak takiej odpowiedzi udało mi się uniknąć, przy jednoczesnym nie wskazywaniu konkretnych egzemplaży tego warzywa.

Mówisz, że gość wątpiący w satanistów nie potrafi ich zobaczyć nawet stojących przed nim samym - a ja się pytam jakie cechy wyglądu czy mowy pozwalają takowych rozpoznać.
Twojej intuicji poznawczej jakoś nie ufam. Sądze, że na podstawie źle zawiązanej sznurówki w lewym bucie Twoja intuicja podpowiedziałaby Ci, że delikwent jest agentem George'a W. Busha, który chce zniszczyć świat, oraz zgwałcić Twoje córki.
Dlatego też, jeśli to możliwe, chciałbym się dowiedzieć, dlaczego uważasz danego ludzika za czciciela Szatana. Nie, nie chodzi mi o personalne wskazanie osoby.


I kwestia natury formalnej - często pomijasz wątki, które sama poruszasz. Piszesz coś odnośnie a, b, c, ktoś Ci na to odpisuje, po czym kwestie a, b, c całkowicie olewasz, przechodząc do kwestii d w kolejnym poście.
Daj satysfakcję rozmówcy, i poinformuj go jaki jest Twój stosunek do tego, co napisał o problemie, który sama poruszyłaś.


@Ritter - Ty nie czytasz tego co ja piszę. Pytam konkretnie o czcicieli Szatana, a Ty mi pokazujesz Laveyan. No na litość, nie każdy chłop z widłami, to Posejdon!
Sam ukułeś podział na satanistów symbolicznych i teistycznych, powołując się na kogoś. Przez wzgląd na argument zgadzam się na taki podział, na potrzeby tej dyskusji.
Pytam o czcicieli Szatana, o tych teistycznych, a Ty mi dajesz przykłady - symbolicznych. Kurde franc, czytajmy posty na które replikujemy!
W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to dowodami mogli obalić?
Nietzsche
Ritter
*****
Posty: 610
Rejestracja: pn cze 25, 2007 2:00 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Ritter »

No tak, ale w postach, które nam moderator skasował były też Świątynia Seta i Ordo Templi Satanas wymienione jako działające w Polsce grupy teistyczne. Laveyanie rzeczywiście wierzą, iż Szatan jest symbolem. Mój błąd, przepraszam za niego.

Świątynia Seta powstała w wyniku schizmy w Kościele Szatana założonym przez LaVeya. Jakoś w połowie lat 70. Michael Aquino założył grupę (początkowo 28 osób, obecnie więcej niż wszystkich zarejestrowanych członków organizacji LaVeya), która nie uznawała Szatana za symbol, a realny byt. Nazwa wzięła się stąd, iż Aquino twierdził, że Set jest pierwowzorem diabła.
Członkowie Świątyni wierzą też, że diabeł pragnie stworzyć wyższy gatunek istot ludzkich za pomocą genetyki. Aquino w swoich dziełach używał swastyki i innych nazistowskich symboli za co był dość krytykowany. Aquino i jego żona Lilith organizowali ponoć rytualne gwałty na dzieciach.
Doktryna setyjczyków jest bardziej spójna i konsekwentna, niż doktryna LaVeya, gdyż była bezpośrednio wzorowana na naukach gnostyków. Najbardziej zorganizowaną filią Świątyni Seta jest jej brytyjska odmiana, kierowana przez Davida Austina.

Ordo Templi Satanas to z kolei grupa której członkami są ludzie wyznający, mocno wypaczone, Crowley' owskie wartości. Wypaczone dlatego też, iż Crowley odrzucał kult Szatana. Według niego był on po prostu elementem chrześcijaństwa. A chrześcijaństwo było całkowicie odrzucane przez Crowleya.


Żródło: www.wikipedia.org - w wersji głównie anglojęzycznej
Stirlitz idąc przez Unter den Linden zauważył człowieka zamalowującego napis na ścianie.
Moderator - pomyślał Stirlitz.
ODPOWIEDZ