O katastrofie w Smoleńsku
Nie powiedziałabym, że tak zupełnie nikt. Wiele reakcji na świecie wobec tego wydarzenia można uznać za niezwykłe i zaskakujące. Choć pewnie najbardziej zaskoczyliśmy my. Ja tam jestem z tego dumna.
W Polakach przejawiło się jakieś piękno w tych spontanicznych reakcjach i wyższy poziom kultury, niż im/nam się przypisuje. Piękno udzielające się. Może wychowała nas tak WOŚP może coś tam jeszcze innego, nie ważne. Celebracja śmierci tak jak solidarność w biedzie, to wysoka kultura.
To jest co innego, kiedy naród urządza defiladę na cześć urodzin swojego przywódcy (Korea Północna) i cały świat wie, że to zachowanie nakręcone odgórnie, a co innego kiedy ludzie potrafią pociągnąć się na wzajem do wykonania rytuału, na który nie ma wzoru i którego nikt nie zadał do odrobienia, jak pracy domowej.
Szacunek do samych siebie budzi szacunek zewnętrzny. To, że mieliśmy tyle wizyt reprezentacyjnych, czy tylko ich deklaracji, wynika nie tyle z uznania dla zmarłego tragicznie prezydenta, co dla nas samych, tego że popadliśmy w autentyczną żałobę. Tak to widzę. Nie warto tego umniejszać, tylko dlatego, że Kaczyńskiego się nie lubiło.
A nierozumienie nierozumieniem. Takie same między Polakami jak Polakami a innymi narodami - "nie zrozumie syty głodnego" - wystarczy odrobina więcej materializmu w jednym nad drugim by zachowanie nieprzeliczalne na zysk i stratę dziwiło (patrz namaszczenie Jezusa przez Magdalenę - jako kobieta nie mogła z tego mieć ani kapłaństwa na ziemi, ani rangi w niebie na co oglądali się apostołowie, a dodatkowo nie umiała spieniężyć wonności na zacniejszy w mniemaniu Judasza uczynek, niż danie wyrazu swoim emocjom - na zapomogę głodnym).
W Polakach przejawiło się jakieś piękno w tych spontanicznych reakcjach i wyższy poziom kultury, niż im/nam się przypisuje. Piękno udzielające się. Może wychowała nas tak WOŚP może coś tam jeszcze innego, nie ważne. Celebracja śmierci tak jak solidarność w biedzie, to wysoka kultura.
To jest co innego, kiedy naród urządza defiladę na cześć urodzin swojego przywódcy (Korea Północna) i cały świat wie, że to zachowanie nakręcone odgórnie, a co innego kiedy ludzie potrafią pociągnąć się na wzajem do wykonania rytuału, na który nie ma wzoru i którego nikt nie zadał do odrobienia, jak pracy domowej.
Szacunek do samych siebie budzi szacunek zewnętrzny. To, że mieliśmy tyle wizyt reprezentacyjnych, czy tylko ich deklaracji, wynika nie tyle z uznania dla zmarłego tragicznie prezydenta, co dla nas samych, tego że popadliśmy w autentyczną żałobę. Tak to widzę. Nie warto tego umniejszać, tylko dlatego, że Kaczyńskiego się nie lubiło.
A nierozumienie nierozumieniem. Takie same między Polakami jak Polakami a innymi narodami - "nie zrozumie syty głodnego" - wystarczy odrobina więcej materializmu w jednym nad drugim by zachowanie nieprzeliczalne na zysk i stratę dziwiło (patrz namaszczenie Jezusa przez Magdalenę - jako kobieta nie mogła z tego mieć ani kapłaństwa na ziemi, ani rangi w niebie na co oglądali się apostołowie, a dodatkowo nie umiała spieniężyć wonności na zacniejszy w mniemaniu Judasza uczynek, niż danie wyrazu swoim emocjom - na zapomogę głodnym).
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć