Kolêda bez "koperty". Parafie zakazuj±!

Filozofia społeczna, psychologia społeczna, etyka, antropologia kulturowa
ODPOWIEDZ
vandererst

Kolêda bez "koperty". Parafie zakazuj±!

Post autor: vandererst »

Coraz powszechniej krytykowany jest zarówno zwyczaj "chodzenia po kolêdzie" ksiê¿y katolickich, jak i obdarowywania ich podczas tych wizytacji mieszkañ pieniêdzmi. Sam Ko¶ció³ zaczyna tego... zabraniaæ.

Jak pisze dzi¶ krakowska mutacja "Wyborczej", coraz wiêcej parafii oficjalnie zakazuje pracuj±cym w nim ksiê¿om przyjmowania od wiernych pieniêdzy podczas dorocznej "wizyty duszpasterskiej". Od kilku lat zasadê tê stosuje ca³a diecezja opolska. Nowatorskie parafie s± te¿ w diecezjach tarnowskiej i krakowskiej. Odgórna reforma wystêpuje rzadko, bowiem 20 procent "koperty" zwyczajowo zabiera kuria. Biskupi pozostawiaj± wiêc decyzjê w rêkach proboszczów.

Tymczasem koperta z "haraczem" kojarzy siê wci±¿ gorzej i gorzej. Niezrêcznie jest j± dawaæ - a jeszcze niezrêczniej, podobno, braæ. Jak mówi teolog Witold Gawryluk,
Zdarza siê, ¿e ksiê¿a chodz±cy po kolêdzie spotykaj± siê z agresywnym nastawieniem. Nie dziwi mnie, ¿e w koñcu sami decyduj±, by og³osiæ z ambony zakaz zabierania pieniêdzy podczas wizyty duszpasterskiej. Nie ma wtedy licytacji, kto da wiêcej, a je¶li kto¶ chce wesprzeæ parafiê, zawsze mo¿e daæ na tacê.
Pionierami byli tarnowscy ksiê¿a filipini, którzy cztery lata temu jako pierwsi wyst±pili z ide± rezygnacji z obyczaju "koperty". Przed kolêd± proboszcz ich parafii wielokrotnie apelowa³ do wiernych, by kopert nie dawaæ. Oficjalnie chodzi³o o to, by nie poni¿aæ osób nie mog±cych Ko¶cio³a wspieraæ. Po prostu - z biedy. Podobnie postêpuj± dzi¶ w Krakowie ksiê¿a pijarzy. Wiernym siê to podoba. Anna Damian,
wierna:
To dobry pomys³. Nie ma stresu, ¿e da siê za ma³o. I nikt proboszczowi nie zarzuci, ¿e przychodzi po pieni±dze.
Rezygnacja z corocznej "ofiary" stanowi zreszt± odzwierciedlenie ogólnego kryzysu, w jakim znajduje siê obyczaj przyjmowania ksiêdza "po kolêdzie". Od kilku lat kap³ani skar¿± siê, ¿e na chronione osiedla s± wrêcz nie wpuszczani. Mieszkañcy zamo¿niejszych domów czasem musz± wrêcz sygnalizowaæ chêæ przyjêcia ksiêdza. Na wizytê mo¿na siê umówiæ telefonicznie.

Wiele mówi ju¿ sam fakt upowszechnienia siê widoku ministrantów, którzy pukaj± do drzwi z pytaniem, czy przyjmie siê ksiêdza. Kilka lat temu by³oby to nie do pomy¶lenia. Wszystko to razem czyni z kolêdy coraz bardziej upokarzaj±cy obowi±zek dla duchownych.

"Chodzenie po domach" ciê¿k± prac± by³o zawsze, a okres kolêd jednym z najtrudniejszych w tym zawodzie. Ale ksiê¿a zawsze przyznawali, ¿e da³o siê zarobiæ. Nastawienie ludzi by³o te¿ ca³kiem sympatyczne. Czasami a¿ za. "Ugoszczonego" nale¿ycie dobrodzieja czêsto przychodzi³o wydobywaæ potem z zaspy. Od jakiego¶ czasu na ksiê¿y alkoholizm nie patrzy siê ju¿ jednak przez palce nawet na prowincji.

Wci±¿ da siê zarobiæ. Tam, gdzie kopert nie zakazano, ludzie daj± od 50 do 300 z³otych. Tyle ¿e dla "kolêduj±cego" ksiêdza zostaje z tego niewiele. Coraz czê¶ciej zdarzaj± siê te¿ koperty... puste. Albo - dla przyzwoito¶ci - z pieczo³owicie pociêt± gazet±.

Obecnie duchowni skar¿± siê, ¿e coraz czê¶ciej ludzie s± na ich przyjêcie nieprzygotowani. Nie ma bia³ego obrusa, nie ma sprzêtu - kropid³a, ¶wiec i krzy¿a. Gospodarze robi± jakie¶ improwizacje ze ¶wiêtym obrazkiem i... kadzide³kami. Biblia w domu z regu³y jest, ale coraz czê¶ciej... darmowa, czyli protestancka, bez ko¶cielnego imprimatur. Jak siê zdaje, g³êboko religijni Polacy nie widz± ró¿nicy. Zamiast wody ¶wiêconej jest kranówa. A bywa nawet gorzej.
Zdarzy³o mi siê ju¿ ogl±daæ zafarbowan± na niebiesko wodê ¶wiêcon±. Pani domu stwierdzi³a, ¿e dodanie barwnika uatrakcyjni ceremoniê.
Ku zdumieniu ksiê¿y ludzie coraz czê¶ciej zwyczajnie nie wiedz±, co na kolêdê nale¿y mieæ i jak siê zachowywaæ. W internecie pojawiaj± siê specjalne poradniki. Zreszt±, coraz mniej wiernych w ogóle ksiêdza przyjmuje. W Warszawie ju¿ tylko co druga rodzina. Na prowincji oczywi¶cie 100 procent, bo ¿ycie religijne jest tu to¿same z towarzyskim i nieprzyjêcie ksiêdza oznacza³oby ¶mieræ cywiln±.

W Polsce ludzie maj± zwyczajnie coraz mniej czasu. Wyczekiwanie godzinami na piêciominutow±, zdawkow± wizytê ksiêdza, który nie zna swoich parafian, przestaje im odpowiadaæ. Ro¶nie te¿ niechêæ do "notesików" i ko¶cielnych kartotek. Ludzie nie chc± byæ wypytywani - ¿yj± coraz mniej zgodnie z tym, czego Ko¶ció³ wymaga.

Zreszt±, sam Ko¶ció³ zdaje sobie sprawê, ¿e - jak siê wyrazi³ dla "Nie" ksi±dz Aleksander Radecki z seminarium we Wroc³awiu - poziom wizyt jest ¿enuj±cy i narasta frustracja - tak w¶ród wiernych, jak i w¶ród kleru.

Polska siê laicyzuje - ale inaczej ni¿ Europa. Nadal bêdziemy deklarowaæ szczery katolicyzm i gor±ce przywi±zanie do tradycji przodków. Ale zapomnimy, na czym ona w³a¶ciwie polega.
¬ród³o: Pardon.pl
Autor: Magda Hartman
Artyku³: tutaj
Awatar użytkownika
koziolek
****
Posty: 156
Rejestracja: sob paź 25, 2008 2:00 am

Post autor: koziolek »

Zresztą, coraz mniej wiernych w ogóle księdza przyjmuje. W Warszawie już tylko co druga rodzina. Na prowincji oczywiście 100 procent, bo życie religijne jest tu tożsame z towarzyskim i nieprzyjęcie księdza oznaczałoby śmierć cywilną.
Bzdura. Wygląda na to, że prowincja poszła jeszcze dalej - u mnie w rodzinnej miejscowości, na mojej ulicy, księdza przyjmuje tylko co trzecia rodzina. A trzeba zauważyć, że nie ma tam cudzoziemców czy wyznawców innych religii. Zaskoczeni? Ja też byłam gdy się dowiedziałam (parę ładnych lat temu).
Ritter
*****
Posty: 610
Rejestracja: pn cze 25, 2007 2:00 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Ritter »

Wydaje się, że autorowi artykułu chodziło o małe ośrodki wiejskie kiedy pisał o "prowincji". A na wsiach wygląda to inaczej, bo tam faktycznie większość księdza przyjmuje. :wink:
Stirlitz idąc przez Unter den Linden zauważył człowieka zamalowującego napis na ścianie.
Moderator - pomyślał Stirlitz.
EnOKa
****
Posty: 287
Rejestracja: pt kwie 06, 2007 2:00 am
Lokalizacja: ok/Poznania

Post autor: EnOKa »

To ta prowincja musi chyba liczyć z 5 lub 10 osób :wink:
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Prowincja prowincji nie równa... Jestem z prowincji takiej, która przekroczyła 20 tysięcy podzielonej na trzy parafie. I to co widzę w swojej , to podczas wizyt "kolędowania", dzieje się istne szaleństwo - z taką gorliwością jest wyczekiwany ksiądz.
Jeszcze dzień wcześniej moją ulicę naszli świadkowie Jehowy, którzy z braku przyjęć zadowalali się wrzucaniem ulotek do skrzynek pocztowych (nowość!) z tytułem "Dlaczego warto znać biblię". A w dniu zapowiedzianym w kościele dla naszej ulicy - dniu wczorajszym dokładnie - można było zastać zamiatających podwórka, potem wyczekujących w oknach, wychodzących na ulicę, upewniających się u sąsiadów, że na pewno nie ominął, otwieranie furtek na oścież. Z wyliczeń ulicznych powiedziałabym, że tylko jedna czwarta u nas nie przyjęła księdza. A ci, co go przyjmowali robili to tak wylewnie, że do mnie dotarł ok. 21:00.
Młody, sympatyczny, aż moje dzieci, które w ogóle nie chodzą do kościoła komentowały, że z księżmi u nas coraz lepiej z roku na rok.
Wodę poświęcił, nim nas wyświęcił (nie ogłaszał z tego problemu, że w związku z tym musi odmówić jedną modlitwę więcej). Krzyża stojącego nie miałam, obrusy białe mam tylko z ornamentem dotyczącym świąt, więc wybrałam te minione jako bliższe tematowi kolędy, na to pismo święte, kropidło mam.
Tym niemniej statystyki dotyczące ogółu, pewnie mówią prawdę. Społeczeństwo się laicyzuje.
Natomiast pomysł, aby zabraniać w tych okolicznościach pobierania pieniędzy uważam za dobry. No bo zły? Albo ktoś jest gościem, którego życzę sobie mieć w domu, albo komornikiem. Do obdarowywań można znaleźć lepsze okoliczności, a dziecko, które zaczyna identyfikować wizytę księdza z pobieraniem haraczu naprawdę się gorszy i domaga wyjaśnień, czy po to ksiądz przyszedł. Żadna koperta nie jest tego warta.
Jeszcze w ubiegłym roku ksiądz na takiej wizycie ucieszył się słowami "nareszcie" jakbym zaprosiła go pierwszy raz w życiu... No tego akurat pierwszy, bo to był nowy ksiądz, ale wcześniejszymi laty tylko w takich okolicznościach nie dochodziło do wizyt, kiedy księża się o to postarali i nie dotarli. Wyszłam na nowicjuszkę, tylko dlatego, że zapisy o wizytach musiano prowadzić według wpłat. W każdym razie mnie z jakiś względów nie nanoszono i dopiero jak umarł proboszcz, to zostałam dostrzeżona w panteonie nawróconych, co się nie zamykają... Nawet kopertę miałam przygotowaną jak żadnego roku, ale nie wcisnęłam jej z roztargnienia, za kogo mnie biorą, a ksiądz ze stołu nie zgarnął.
Tego roku nie przygotowałam koperty zarówno dlatego, że znałam zakaz z wiadomości telewizyjnych i jestem za, jak i dlatego, że ubiegłoroczną kopertę na stole musiałam wyjaśniać dziecku.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
socjopat
*****
Posty: 627
Rejestracja: pn lut 26, 2007 1:00 am

Post autor: socjopat »

Kolega nie praktykujący (uważający się za niewierzącego) co roku przyjmując księdza z uwagi na swoja Panią, na kolendzie powtarza coroczny rytułał. Ksiadz pyta o to gdzie pracują a kolega uparcie kolejny rok z rzędu odpowiada "tak jak Pan w Państwowej instytucji" koperty ma się rozumić nie daje, bo znajomy ksiądz przyznał że to co zbierze na koledzie to jego, a na kościół i owszem można złozyć datek ale musi to być wyraźnie zaznaczone (napisane) na kopercie :lol:

Wyjasniało by to dlaczego u mnie na starych śmieciach ksiądz zgarnąwszy kopertę dodatkowo zostawiał na stole druczek przelewu na konto parafii :twisted:
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

No tak :lol: kopertę dawałeś do dyspozycji księdza, a z pieniędzmi do dyspozycji Kościoła mogłeś dotrzeć ewidencjonowaną drogą, bo wszak nie bronił, a nawet zachęcał...
A kolega, który poświęca się dla żony rozmową z księdzem, mógłby zamiast prowadzić licytacje, kto komu ma dawać wsparcie z racji ubogiej płacy państwowej, prosić o datki poza swoim mieszkaniem. Gość w dom - Bóg w dom, albo nie gościmy wcale. Ksiądz, który unika urządzania rachunków sumienia za niechodzenie do kościoła, starając się mówić tylko o tym, czym umie interesować się gospodarz, to całkiem taktowny ksiądz i na pewno męczy się tymi wizytami o wiele bardziej wysłuchując impertynencji w rewanżu . :???:
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
FrancisBegbie
*****
Posty: 596
Rejestracja: sob cze 23, 2007 2:00 am

Post autor: FrancisBegbie »

Ja jestem z małej prowincji wiejskiej i jako jeden w sumie z licznych - nie przyjmuję księdza - a ksiądz jak już wpada - koperty nie przyjmuje (bo za dużo już nie przyjmuje?)

W ogóle dziwny jest dla mnie ten obyczja tudzież zwyczaj - po co mi księdza w domu, udającego, że jest zainteresowany rozmową i święceniem chaty - ma to daleko w dupie tak jak i ja...

U mnie na pewno 100% może i 90% nie ma - a jest to b. mała prowincja.
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Zwyczaj. Znikąd się nie wziął. Napisałabym, że wprost z Nowego Testamentu i chodzenia apostołów (z łac. - wysłanników), a więc pasowałaby tu idea nawracania uzdrawianiem dla każdego przyjmującego. Tylko, że nie napiszę, bo już nie raz się przekonałam, że moje podejrzenia co do głębokości korzeni jakiegoś rytuału maja się nijak do rzeczywistości. Dużo płytszej, a przynajmniej z krótszym rodowodem.

A może ktoś wie i podpowie, skąd wzięło się swoiste kolędowanie duszpasterzy? Dołączyli do kominiarzy, czy kominiarze zaczęli naśladować ich (u mnie kuminiarz chodził dokładnie dzień przed księdzem)?
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Awatar użytkownika
WielkiMason
****
Posty: 185
Rejestracja: sob cze 06, 2009 2:00 am

Post autor: WielkiMason »

Ten zwyczaj wziął się...od podatków. Drzewiej ksiądz obchodził chłopów, a oni płacili podatek na Kościół.
Ta "kolęda" wiąże się z kolędą przesilenia zimowego, którą Słowianie obchodzili przebierając się na różne duchy, diabły(ect.), a potem chodzili po domach.
Prawdopodobnie z tego powodu dołączyli do nich kominiarze. Jak kolędować, to kolektywem.
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Nie ma to jak adaptacje obrzędów pogańskich... Zdaje się, że w Kościele mało co się składa z czego innego, z własnej inwencji. Musiała to być jakaś metoda na niwelowanie rozłamów społecznych.
Dalej praktykowana?
Chyba tak, bo jak pojawia się Przystanek Woodstok, to zaraz potem Przystanek Jezus...
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Awatar użytkownika
WielkiMason
****
Posty: 185
Rejestracja: sob cze 06, 2009 2:00 am

Post autor: WielkiMason »

Może tak - sama idea pochodzi z chrześcijaństwa, tylko nadano jej pogańską otoczkę, aby ułatwić chrystianizację. Z czasem ludzie zapomnieli o pierwotnym sensie swoich obrzędów, czyli konwersja dokonała się w 100%.
To, a chociażby Przystanek Jezus, to rodzaj religijnego marketingu. W praktyce niewiele się to różni od promocji produktu.
ODPOWIEDZ