Koszty utrzymania kontra dochody

Filozofia społeczna, psychologia społeczna, etyka, antropologia kulturowa
ODPOWIEDZ
EnOKa
****
Posty: 287
Rejestracja: pt kwie 06, 2007 2:00 am
Lokalizacja: ok/Poznania

Koszty utrzymania kontra dochody

Post autor: EnOKa »

Ponieważ wątek nadto zmienił kierunek, wydzielam z niego część nadającą się do wzbogacenia działu polityka społeczna i lecimy.

- Admin
Aż 300 zdjęć za trochę punktów - kurcze, ale determinacja.
Rodzice zawsze są zszokowani, ale nie tym, że codziennie biegają za pieniądzem i nie mają czasu dla rodziny. Później dziwią się, że ich pociechy odstawiają takie numery
socjopat
*****
Posty: 627
Rejestracja: pn lut 26, 2007 1:00 am

Post autor: socjopat »

EnOKa czasy są brutalne, rodzice często muszą wybierać albo zapewniają rodzinie byt i nestety trzeba zapierniczać na wiecej niż dwa etaty (dzieląc je oczywiście na oboje rodziców) a jeszcze trzeba mieć czas na dom - codzienne obowiazki i wypoczynek, albo poświeca się czas wychowaniu dziecka, zaspokajając jednoczesnie jego potrzeby psychiczne przy jednoczesnym odmawianiu sobie naprawdę wielu rzeczy, zdawać by się mogło podstawowych, które jednak przy nie wystarczajacych środkach finansowych rodziny (dochodzie) urastają do poziomu dobra luksusowego - straszne ale prawdziwe!

Pęd za kasą (nie jako zbijaniem fortuny, ale zaspokajaniem podstawowych potrzeb życiowych) ma swoje konseklwencje tez w zanikaniu więzi w rodzinie a stąd tylko kawałek do takich patologicznych zjawisk :neutral:
EnOKa
****
Posty: 287
Rejestracja: pt kwie 06, 2007 2:00 am
Lokalizacja: ok/Poznania

Post autor: EnOKa »

Rozumiem, że przez "zaspokajanie podstawowych potrzeb życiowych" nie rozumiesz telewizorów, samochodów, wycieczek itp.
Jeżeli chcesz żyć w luksusie, to niestety musisz zapierniczać. A człowiek (z regóły) jest taki, że jak ma więcej, to chce jeszcze więcej. I dzisiejszy luksus po roku staje się dla niego standardem. Dlatego zapiernicza jeszcze bardziej, mocniej, dłużej, szybciej aby ten standard jeszcze podnosić, by żyć znów w jakimś tam luksusie. I tak w kółko.
To co jest dzisiaj podstawową potrzebą życiową, bo już nie rozumiem?! Bentley?
socjopat
*****
Posty: 627
Rejestracja: pn lut 26, 2007 1:00 am

Post autor: socjopat »

Rozumiem, że przez "zaspokajanie podstawowych potrzeb życiowych" nie rozumiesz telewizorów, samochodów, wycieczek itp.
Luksusem w tej chwili (dla blisko 60% Polaków, których dochody klasyfikują się poniżej minimum socjalnego) jest ogrzanie mieszkania w sezonie zimowym na takim poziomie na jakim optymalnie wymaga tego organizm człowieka, zakup obuwia i odzieży w sklepie poza sezonem wyprzedaży, a nawet coraz częściej zakup żywności zgodnie z zasadami zdrowego odżywiania.
EnOKa
****
Posty: 287
Rejestracja: pt kwie 06, 2007 2:00 am
Lokalizacja: ok/Poznania

Post autor: EnOKa »

Osoby, których dochody klasyfikują się poniżej minimum socjalnego, raczej nie są zbytnio zabiegane.
socjopat
*****
Posty: 627
Rejestracja: pn lut 26, 2007 1:00 am

Post autor: socjopat »

Jest sporo grup zawodowych w Polsce które zarabiają (nawet gdy oboje dorosłych pracuje na etacie) tyle ile wynosi minimum socjalne a nawet mniej, jeżeli oboje pracują np. w markecie to nawet sporo mniej..

Tym bardziej gdy chociaż jedna osoba w gospodarstwie domowym jest bezrobotna lub małżeństwo posiada dziecko a nie daj Bóg więcej niż jedno.

Minimum socjalne w 2007 roku oszacowane zostało na 821 zł dla osoby samotnej, 1335 zł (dwie os.) a trzy os. czyli małżeństwo z dzieckiem (2020 zł) a jest ono niezbędne, by normalnie funkcjonować w naszym społeczeństwie. Powinno to wystarczyć nie tylko na utrzymanie mieszkania, wyżywienie, odzież ale również na wypoczynek i kulturę.

Inną kategorią jest minimum egzystencji (tzw. biologiczne potrzebne by przeżyć) i najprawdopodobnie o tą kategorię ci chodziło, kiedy pisałeś że nie są oni zabiegani - to faktycznie.

Bo zazwyczaj są to osoby poniekąd wykluczone ze społeczeństwa, bezradne, niepełnosprawne, bezdomne i ci ludzie wegetują i nie są w stanie zarabiać a utrzymują sie przy życiu tylko dzięki pomocy państwa i organizacji pozarządowych.
EnOKa
****
Posty: 287
Rejestracja: pt kwie 06, 2007 2:00 am
Lokalizacja: ok/Poznania

Post autor: EnOKa »

Tak czy owak, zauważ to, że z reguły w większości przypadków ludzie są sami sobie winni, wiele spraw zaniedbują. Ciągnie się to latami, a czas szybko mija. I mamy takie tego skutki.

Ale jakie jest wyjście z takiej sytuacji?
Nie godzić się na jakieś prace?
Nie godzić się na pracę za minimum socjalne?
Co zrobić żeby godnie żyć kiedy wszystkie ceny nieustannie rosną - zarobki zaś nie?!
socjopat
*****
Posty: 627
Rejestracja: pn lut 26, 2007 1:00 am

Post autor: socjopat »

Świadczenia z ZUS też nie rosną a liczba świadzceniobiorców ZUS stale rośnie, bo społeczeństwo się przeciez starzeje.
EnOKa
****
Posty: 287
Rejestracja: pt kwie 06, 2007 2:00 am
Lokalizacja: ok/Poznania

Post autor: EnOKa »

Powiem tak: gówno mnie obchodzi, że społeczeństwo się starzeje. Płacę całe życie GRUBE pieniądze na to, by na starość - kiedy ręce odmówią mi już posłuszeństwa - móc godnie żyć. A jak oni tłumaczą się tym, że społeczeństwo się starzeje, pieniędzy niema, społeczeństwo biednieje ... blablabla..., to niech nie wołają ode mnie na składki, będę odkładał sobie sam na emeryturę i na zdrowie. Na 100% o wiele lepiej na tym wyjdę.
socjopat
*****
Posty: 627
Rejestracja: pn lut 26, 2007 1:00 am

Post autor: socjopat »

by na starość - kiedy ręce odmówią mi już posłuszeństwa - móc godnie żyć
na ten czas to jest raczej niemożliwe - może nasze wnuki dożyją takich czasów, znam osoby, które w ciągu wielu lat pracy dużo zarabiały, a przez reformy po przejściu na nowy system emerytalny i po wyliczeniu im emerytury wychodzi na to, że dostraną zaledwie po 800 zł emerytury - niezły filar - za biedni by przeżyć (nie mówiąc o godności o której wspomniał EnOKa) a za bogaci by korzystać ze świadczeń pomocy społecznej :neutral:
ODPOWIEDZ