"Świadek Chrystusa" kłamie...

Filozofia społeczna, psychologia społeczna, etyka, antropologia kulturowa
ODPOWIEDZ
Ritter
*****
Posty: 610
Rejestracja: pn cze 25, 2007 2:00 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

"Świadek Chrystusa" kłamie...

Post autor: Ritter »

Gniewomir Świechowski | Sobota [20.09.2008, 20:00]
"Świadek Chrystusa" kłamie... o pornografii

Twórcy podręcznika do religii kłamią, wmawiając 15-latkom, że pornografia jest w Polsce nielegalna.


"Świadek Chrystusa w rodzinie" to podręcznik do religii dla trzeciej klasy gimnazjum. Niestety okazało się, że w wyniku nieprawdopodobnej niekompetencji albo celowego działania, zawiera nieprawdziwe informacje. Autorzy Jan Szpet i Danuta Jackowiak twierdzą, że w Polsce pornografia jest... nielegalna. Aby to udowodnić, powołują się na artykuł 173 kodeksu karnego - pochodzący z uchylonego Kodeksu Karnego z 1969 obowiązującego do 1. września 1998 r.

Który w obowiązującym Kodeksie Karnym z 1997 ma brzmienie:
Art. 173.
§ 1.
Kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. [...]
Internauta Kuba na bardzo niepoprawnym forum młodzieży regionu Kłodzkiego zauważył, że być może autorzy skłamali celowo, bo dosłownie dwa akapity niżej powołują się na artykuł 202 obowiązującego Kodeksu Karnego z 1997.

Który w Kodeksie Karnym z 1969 brzmiał:
Art. 202.

Kto wykorzystując działalność gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo innej jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej, w porozumieniu z innymi osobami, zagarnia mienie tej osoby lub jednostki, nabywców lub dostawców, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Jest całkiem prawdopodobne, aby ochronić "dzieci" przed ohydą pornografii autorzy "nieco" nagięli rzeczywistość do swoich marzeń, w których za kawałek nagiego cycka świerszczyk powinien lądować na stosie. Tylko kim trzeba być, aby ucząc młodych ludzi zasad moralnych okłamywać ich w tak prymitywny sposób? Kuba relacjonuje, że gdy jego klasa dostała nowe podręczniki, ktoś z tyłu zapytał: "To skąd w kioskach pornuchy?"

Jak widać poważni i pełni wzniosłych idei autorzy mają czytelników swojego podręcznika za idiotów. Efekt? Na hipokryzję i kłamstwa młodzi reagują od wieków identycznie, Kuba konkluduje: "Co będzie następne? Ile faktów już zakłamano, tylko tego nie zauważyliśmy?". Jak myślicie, jak zareaguje na kolejne "prawdy objawione" przez moralne "autorytety"?
Zachowana pisownia i formatowanie źródłowe.

No cóż, skoro autorzy podręczników do religii kłamią, to komu wierzyć? :razz:
Stirlitz idąc przez Unter den Linden zauważył człowieka zamalowującego napis na ścianie.
Moderator - pomyślał Stirlitz.
EnOKa
****
Posty: 287
Rejestracja: pt kwie 06, 2007 2:00 am
Lokalizacja: ok/Poznania

Post autor: EnOKa »

Nikomu nie można wierzyć :???:
Wychodzi znowu na to, że jak sam nie sprawdzisz, to... kiszka. Ale z drugiej strony niemożliwym jest sprawdzenie każdego podręcznika. To po co je piszą? Za taką ściemę autorzy powinni ponieść konsekwencje - chyba, że byli z władzami w komitywie, to już nie da się nic zrobić :twisted:
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Przywiązanie ludzi do zwrotów, których znaczenia się nie rozumie, czy nie weryfikuje np. przez naśladownictwo, w którym szuka się poczucia bezpieczeństwa (jakiś on się tym nie ośmieszył, to i mi nic nie grozi) nie jest wcale rzadsze w krzewieniu teorii naukowych (w tym medycznych; też mających uzdrawiać, choć tylko ciało), niż nauczaniu religijnym. A już w szeroko pojętym życiu społecznym występuje na porządku dziennym. Zrozumiałe jest jednak, że kiedy ktoś pretenduje do roli autorytetu moralnego, czy uczy o standardach moralnych, które obowiązują według poszczególnych wskaźników, uregulowań, to jest szczególnie pilnowany pod względem przejawiania prawdomówności.
Niestety większość nas z takiego sądu wychodzi na miłośników wymądrzania, a nie prawdy :roll:
Czy życie bywa tak mądre, aby dawać za to nauczkę, aby takich postaw czczej demagogii było jak najmniej? Raczej nie. Ale zdają się one mieć tą dobrą stronę, że można się na nie napatrzeć, by w sobie sprawniej kontrolować coś, co nijak nie imponuje...

Na temat usankcjonowania pornografii nie wypowiem się, bo mam mgliste skojarzenia, że w Polsce istnieją prawne środki walki z pornografią, ale nie chce mi się szukać w oparciu o jakie regulacje i w jakim zakresie.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Ritter
*****
Posty: 610
Rejestracja: pn cze 25, 2007 2:00 am
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Ritter »

Na temat usankcjonowania pornografii nie wypowiem się, bo mam mgliste skojarzenia, że w Polsce istnieją prawne środki walki z pornografią, ale nie chce mi się szukać w oparciu o jakie regulacje i w jakim zakresie.
W Polsce pornografia jest generalnie legalna, przestępstwem jest jednak publiczne prezentowanie treści pornograficznych w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy, lub osobie poniżej piętnastego roku życia (art. 202 § 1 i 2 kk). Karalna jest produkcja, sprowadzanie lub rozpowszechnianie pornografii z udziałem osób poniżej lat 18 albo związane z użyciem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem (art. 202 § 3 i § 4 kk). Posiadanie pornografii karalne jest tylko w przypadku treści pornograficznych z udziałem osób poniżej piętnastego roku życia (art. 202 § 4a kk). Innego rodzaju pornografia jest w Polsce legalna.

Rzekłbym, marne są owe środki prawne, bardzo marne.
Stirlitz idąc przez Unter den Linden zauważył człowieka zamalowującego napis na ścianie.
Moderator - pomyślał Stirlitz.
Xylomena
*****
Posty: 544
Rejestracja: czw mar 22, 2007 1:00 am
Lokalizacja: Józefów
Kontakt:

Post autor: Xylomena »

Oczywiście drugi cytat (z tych powyżej) nie jest mój.

Abstrahując od tego jak powinien być opisany stosunek państwa do pornografii w podręcznikach religii samo zjawisko jest chyba jednak żałosne. Znam ludzi przyzwyczajonych niemal od dziecka do filmów porno jako do afrodyzjaka, którym pielęgnują swój stan emocjonalny w zasadzie przed każdym rzeczywistym zbliżeniem i może to nic groźnego. Ale generalnie komercjalizacja sfery intymnej, jej upublicznianie, jest dla mnie analogiczna z instruktarzem ile minut dziennie powinna zajmować człowiekowi modlitwa do Boga, z jakich słów składać i jaki werset z Nowego Testamentu powinieneś przeczytać na dany dzień, żeby myśleć o sobie iż zacieśniłeś więź w danym zakresie, odbębniłeś normę, czy minimum. Jedno i drugie nie ma nic wspólnego z miłością i dezawuuje ludzi.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
ODPOWIEDZ