Co to jest pokolenie Jana Pawła II?
Co to jest pokolenie Jana Pawła II?
Tak się zaczytałam w to co piszą różni socjologowie fascynujący religią (a jednak są tacy, bo myślałam, że jestem jakimś wyjątkiem ), że najpierw wrzucę na wokandę coś z problemów rozkręcanych przez doświadczonych wyjadaczy na tym polu.
Pani Małgorzata Bilska w Więzi:
"Dlaczego uważam pomysł stworzenia ruchu społecznego, nawiązującego do idei pokolenia JP2, za tak istotny, godny poważnej refleksji? Ponieważ chowanie głowy w piasek nic nie da - czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy uwikłani w konflikt kulturowy przez oponentów. Alain Touraine twierdzi, że tak naprawdę istnieją tylko dwa ruchy, dwie strony centralnego konfliktu, a jego stawką jest dominacja kulturowa. Jeżeli założymy, że w opozycji znajdują się dwie kultury - świat chrześcijański i potencjalna, in statu nascendi postchrześcijańska kultura przyszłości (proces zmiany jest tu zaawansowany) - to należałoby zmobilizować wszystkie siły i środki, gdyż stawka jest niewyobrażalnie wysoka. Tej batalii nie wygra się bez świeckich, gdyż ona rozgrywa się w codzienności - w szkole, w rodzinie, w pracy, w parafii, w szkołach itd. Jesteśmy uczestnikami ruchu, jak pisze Touraine, nawet jeśli nie mamy świadomości tego faktu."
Przyznam, że jestem skołowana wiadomością, iż świat nam się dzieli na teraźniejszośc walczącą z przyszłością, i na dodatek, że owa teraźniejszość to świat chrześcijański, a przyszłość to znajome "życia wiecznego w przyszłym świecie - Amen", bo po prostu świat przyszły...
Na pewno w tym nie ma sprzeczności?
Pani Małgorzata Bilska w Więzi:
"Dlaczego uważam pomysł stworzenia ruchu społecznego, nawiązującego do idei pokolenia JP2, za tak istotny, godny poważnej refleksji? Ponieważ chowanie głowy w piasek nic nie da - czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy uwikłani w konflikt kulturowy przez oponentów. Alain Touraine twierdzi, że tak naprawdę istnieją tylko dwa ruchy, dwie strony centralnego konfliktu, a jego stawką jest dominacja kulturowa. Jeżeli założymy, że w opozycji znajdują się dwie kultury - świat chrześcijański i potencjalna, in statu nascendi postchrześcijańska kultura przyszłości (proces zmiany jest tu zaawansowany) - to należałoby zmobilizować wszystkie siły i środki, gdyż stawka jest niewyobrażalnie wysoka. Tej batalii nie wygra się bez świeckich, gdyż ona rozgrywa się w codzienności - w szkole, w rodzinie, w pracy, w parafii, w szkołach itd. Jesteśmy uczestnikami ruchu, jak pisze Touraine, nawet jeśli nie mamy świadomości tego faktu."
Przyznam, że jestem skołowana wiadomością, iż świat nam się dzieli na teraźniejszośc walczącą z przyszłością, i na dodatek, że owa teraźniejszość to świat chrześcijański, a przyszłość to znajome "życia wiecznego w przyszłym świecie - Amen", bo po prostu świat przyszły...
Na pewno w tym nie ma sprzeczności?
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Według znawcy problemu, Alaina Touraine'a, prawdziwy ruch społeczny dąży do całościowej zmiany orientacji kulturowej. Ruch taki konstytuują trzy elementy: tożsamość, przeciwnik i cel. Można zaryzykować twierdzenie, że w przypadku ruchu na rzecz "cywilizacji miłości" tożsamość opierałaby się na communio, wspólnotowości Kościoła; przeciwnikiem byłaby kultura oparta na wartościach, nazwanych przez Ronalda Ingleharta postmaterialistycznymi (są one też postchrześcijańskimi); celem byłoby zaś stworzenie autentycznej kultury chrześcijańskiej. Biorąc pod uwagę realia, musiałaby to być alternatywa wobec: postmodernizmu, ateizmu, feministycznej kultury kobiecej, kultury Wodnika, a zarazem fundamentalizmu.
Źródło: Małgorzata Bilska, "Pokolenie - marzenie" [w:] Więź, grudzień 2006Nie ma pokolenia JP2 w sensie grupy wiekowej. Konflikt, z jakim mamy do czynienia, nie jest konfliktem pokoleń, ale kultur, jest konfliktem dwóch systemów wartości. Nazwę uważam za trafną nie w sensie socjologicznym, ale ewangelicznym. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie (Mt 24, 34) - mówił uczniom Jezus, nie precyzując, które pokolenie ma na myśli. Do dziś egzegeci spekulują, czy chodzi tu o wszystkie pokolenia Izraela, czy o coś więcej. Pokolenie JP2 to ruch ludzi, którzy widzą potrzebę zmian i mają odwagę wziąć za nie odpowiedzialność, a ich wiara nie wietrzeje wraz z opadnięciem emocji.
Osoby świeckie, o które toczy się - zgodnie z artykułem p. Bilskiej - bój, nie zauważają tutaj żadnego konfliktu. Można nawet posunąć się do stwierdzenia iż jest to, swego rodzaju, szukanie na siłę wroga. Kultura i wiara chrześcijańska nadal pozostają silne jednak coraz silniejsze oddziaływanie wszelkiej maści grup głoszących ideę zaczynającej się Ery Wodnika może znacząco wpłynąć na ilość wiernych pozostających w Kościele. Wystarczy spojrzeć na zamieszczoną na jednym z portali ankietę dot. apostazy, duża część użytkowników (oddano ok. 800 głosów) zadeklarowała, że już dokonała aktu apostazy lub zamierza go dokonać w bliskim terminie.
Myślę, że prowadzenie dialogu zamiast prowadzenia walki byłoby lepszym pomysłem.
Stirlitz idąc przez Unter den Linden zauważył człowieka zamalowującego napis na ścianie.
Moderator - pomyślał Stirlitz.
Moderator - pomyślał Stirlitz.
Socjologia nikogo nie zmusza, żeby tak a nie inaczej definiował pojęcie pokolenia, niech operacjonalizuje i jedzie ze swoim wywodem byle tylko sam umiał się tego trzymać od kropki do kropki. Nie byłoby to jedyne pojęcie pojmowane odrębnie od potocznego rozumienia. Przeciwnie - socjologia jest tego pełna i niejako tym się charakteryzuje.
Problem w niekonsekwencji rozumowania.
Jeżeli jakąkolwiek grupę, można naznaczyć tym, że widziała Jana Pawła II (słyszała, czytała) i według tego odmierzyć jej spójność (nazwać pokoleniem, ruchem spolecznym), pokładać nadzieję w jej potencjale sprawczym, to czy nie jest śmieszne że taka grupa miałaby się wyodrębnić sposród osób analogicznie zapoznawanych ze słowami Jezusa Chrystusa, a wobec których zadaje się pytanie, którzy to? Które to pokolenie do nieprzeminięcia, nim coś tam?
Według czyjejś koncepcji możliwe, a nawet konieczne do utworzenia jest pokolenie z sygnaturką JP2, żeby ocalić przed przemijalnością pokolenie chrystusowe? No przed jaką zagładą je ocalać, skoro ono "nie przeminie", dopóki nie dopełnią się wszystkie obietnice Boga (dotyczące nowego nieba i nowej ziemi - jak nie przekręcam)?
A jeżeli mylące w tej kwestii ma być słowo Jezusa Chrystusa (słowo honoru - "za prawdę powiadam wam"), to i cały dorobek Jana Pawła II się nie przyda. Jak rozumieć powód tworzenia takiego JP2? Znaleźli sobie w papieżu zbawiciela nad Zbawiciela?
Od różnych przynależności można się odseparowywać, ale nie od słów okupionych krwią Boga. Tym właśnie Słowo Życia przewyższa wszystkie inne. W apostazjach nie tkwi żadne zmartwienie dla Kościoła, tylko dla poszczególnych ludzi.
Problem w niekonsekwencji rozumowania.
Jeżeli jakąkolwiek grupę, można naznaczyć tym, że widziała Jana Pawła II (słyszała, czytała) i według tego odmierzyć jej spójność (nazwać pokoleniem, ruchem spolecznym), pokładać nadzieję w jej potencjale sprawczym, to czy nie jest śmieszne że taka grupa miałaby się wyodrębnić sposród osób analogicznie zapoznawanych ze słowami Jezusa Chrystusa, a wobec których zadaje się pytanie, którzy to? Które to pokolenie do nieprzeminięcia, nim coś tam?
Według czyjejś koncepcji możliwe, a nawet konieczne do utworzenia jest pokolenie z sygnaturką JP2, żeby ocalić przed przemijalnością pokolenie chrystusowe? No przed jaką zagładą je ocalać, skoro ono "nie przeminie", dopóki nie dopełnią się wszystkie obietnice Boga (dotyczące nowego nieba i nowej ziemi - jak nie przekręcam)?
A jeżeli mylące w tej kwestii ma być słowo Jezusa Chrystusa (słowo honoru - "za prawdę powiadam wam"), to i cały dorobek Jana Pawła II się nie przyda. Jak rozumieć powód tworzenia takiego JP2? Znaleźli sobie w papieżu zbawiciela nad Zbawiciela?
Od różnych przynależności można się odseparowywać, ale nie od słów okupionych krwią Boga. Tym właśnie Słowo Życia przewyższa wszystkie inne. W apostazjach nie tkwi żadne zmartwienie dla Kościoła, tylko dla poszczególnych ludzi.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć