W jakim mieście najlepiej
:)
Ja studiuje na POLŚL w Bytomiu i jest całkiem całkiem
Nie pierwszy raz o tym piszesz, ale raz mógłbyś rozwinąć, co dokładnie masz na myśli, pisząc o studiowaniu na własną rękę. Szczególnie, że wypierasz się samouctwa, które ja akurat przypisałabym każdemu człowiekowi. Skąd zatem bierze się Twoja wiedza?
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Nie wiem w jak dużej mierze dotyczy Cię brak mobilności, ale możliwe, że się mylisz, iż z tego powodu nie dałbyś rady. Ostatnio na Uniwersytecie Warszawskim wysłuchałam dyskusji dotyczącej zaniepokojenia spadkiem liczebności osób niepełnosprawnych na studiach. PODCZAS, gdy uczelnia ta oferuje tak daleko posunięte udogodnienia dla osób na wózkach, niewidomych, niesłyszących itp. że przydziela nawet osobistych opiekunów. Mobilność gwarantowana, nawet gdyby trzeba było nosić na rękach, a błądzenie po obiekcie wykluczone. Nie ma czego się bać, a zaryzykowanie nic nie kosztuje. Chyba, że bardzo potrzebujesz takiego myślenia, iż z powodu ograniczonej mobilności dostęp do edukacji jest przed Tobą zamknięty?
Co innego, jeśli generalnie jesteś zamknięty/uwięziony, ale i wówczas nikt Ci nie zabroni znaleźć sobie studia internetowe. W celu złożenia papierów i przystępowania do egzaminów przepustki na pewno byś dostawał, czy to z więzienia czy domu wariatów, ponieważ żadna instytucja nie lubi wchodzić w konflikt z aktami prawnymi gwarantującymi dostęp do nauki.
Co innego, jeśli generalnie jesteś zamknięty/uwięziony, ale i wówczas nikt Ci nie zabroni znaleźć sobie studia internetowe. W celu złożenia papierów i przystępowania do egzaminów przepustki na pewno byś dostawał, czy to z więzienia czy domu wariatów, ponieważ żadna instytucja nie lubi wchodzić w konflikt z aktami prawnymi gwarantującymi dostęp do nauki.
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Pogoda dla bogaczy . Ta cena nie może dotyczyć jakości, a jedynie łatwości "za właściwa cenę". Chociaż ja wiem, może jestem niesprawiedliwa i ulegam stereotypom myślenia...
Ostatnio mnie samą dotknęło, gdy nauczyciel logiki postanowił, że będzie przepisywał oceny z I stopnia jedynie studentom uczelni państwowych. Potem prywatnie to wyjaśnił, że nie może inaczej być w zgodzie z sumieniem, ponieważ gdy sam pracował w uczelni niepaństwowej, to władze wymagały od niego ulgowego traktowania studentów tak, żeby nie było poprawek.
Jakoś tą swoją ulgowość musi sobie teraz odbić...
Ja tam wiele ulgi na tym I stopniu sobie nie przypominam, a na pewno nie z logiki, bo mieliśmy strasznie zawziętą dziewczynę z UW jako wykładowcę (koleżankę mojego obecnego nauczyciela i pewnie po jego opowieściach o tym, jak to bywa w prywatnych uczelniach ).
Ostatnio mnie samą dotknęło, gdy nauczyciel logiki postanowił, że będzie przepisywał oceny z I stopnia jedynie studentom uczelni państwowych. Potem prywatnie to wyjaśnił, że nie może inaczej być w zgodzie z sumieniem, ponieważ gdy sam pracował w uczelni niepaństwowej, to władze wymagały od niego ulgowego traktowania studentów tak, żeby nie było poprawek.
Jakoś tą swoją ulgowość musi sobie teraz odbić...
Ja tam wiele ulgi na tym I stopniu sobie nie przypominam, a na pewno nie z logiki, bo mieliśmy strasznie zawziętą dziewczynę z UW jako wykładowcę (koleżankę mojego obecnego nauczyciela i pewnie po jego opowieściach o tym, jak to bywa w prywatnych uczelniach ).
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Nam nie przepisują ocen z pierwszego stopnia, nawet jeżeli ten sam wykładowca egzaminował nas na pierwszym stopniu. Ponoć to jest wyższy magisterski poziom, to nic że obowiązują te same notatki i taki sam egzamin, no skoro poziom nie ten .
Logikę przeżyłem po raz drugi i co prawda nie znam jeszcze wyniku egzaminu, ale liczę na lepszą ocenę niz na licu. No skoro po raz drugi tego wszystkiego słuchałem, to musi byc lepiej .
Logikę przeżyłem po raz drugi i co prawda nie znam jeszcze wyniku egzaminu, ale liczę na lepszą ocenę niz na licu. No skoro po raz drugi tego wszystkiego słuchałem, to musi byc lepiej .
Chyba tak najprawidłowiej. Chociaż z drugiej strony wiadomo, że największa różnica między podstawówką, a studiami tkwi w bezgranicznej uznaniowości oceniającego, którego nic nie zobowiązuje do wskazywania kryteriów oceny. Kończy się parasol ochronny, prawa człowieka i inne d. Maryny, czy ktoś umie uczyć, czy nie umie, i dochodzi do pełnej konfrontacji z bestią...
Skończona ilość słów dotyczy tylko skończonej ilości uczuć
Mój wykładowca (ten z logiki) nie jest bestią - mimo to jestem na jego zajęciach pokorny (bo nie mam pojęcia o czym on do mnie mówi), natomiast u innych na zajęciach, to ja jestem bestią .
PS: Na tym ostatnim kursie kwalifikacyjnym upiekło mi się nie mieć egzaminu (chociaż inni byli maglowani ostro). W moim przypadku pani dr stwierdziła, że ja znam odpowiedzi na wylosowane pytania, więc mi dziękuje i zaprasza kolejną osobę . Koledzy (kursanci) stwierdzili, że się bała, że mogę wiedzieć więcej od niej. Nie wiem jak to jest, ale nie zazdroszczę tym którzy mnie uczą - jestem upierdem
PS: Na tym ostatnim kursie kwalifikacyjnym upiekło mi się nie mieć egzaminu (chociaż inni byli maglowani ostro). W moim przypadku pani dr stwierdziła, że ja znam odpowiedzi na wylosowane pytania, więc mi dziękuje i zaprasza kolejną osobę . Koledzy (kursanci) stwierdzili, że się bała, że mogę wiedzieć więcej od niej. Nie wiem jak to jest, ale nie zazdroszczę tym którzy mnie uczą - jestem upierdem
- MichalWidenski
- *
- Posty: 1
- Rejestracja: czw sie 12, 2010 2:00 am